strażnik mafii helion, ebooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ] 6 S TRAŻNIK M AFII 3:01 3:00 2:59 We wspomnieniach szybko powrócił do swego ostatniego, największego w karierze sukcesu: lasera fotonowego; wy- nalazku, który mógł zmienić świat bardziej niż broń ato- mowa, internet albo telewizja. To z tego powodu leżał na podłodze w laboratorium. Sam, bez szansy na pomoc. „Jak to możliwe, że udało się im mnie zabić?” — pytał sam siebie. „Popełniłem błąd. Jeden błąd, który zepsuł wszystko” — odpowiedział sobie w myślach. Jednak to nie była prawda. Błędów, które doprowadziły do tej sytuacji, było więcej. Dokładnie siedemnaście. Sie- demnaście największych błędów, jakie może popełnić me- nedżer. 2:20 2:19 2:18 „Mam nadzieję, że nie dostaną lasera” — pomyślał, patrząc na swojego mordercę, na człowieka, z którym pracował od lat. Znał go bardzo dobrze, ufał mu bezgranicznie, jak bratu — aż do dzisiejszego popołudnia. Uczynił go swoim zastępcą. A ten — mimo że zarabiał doskonale i miał wszystko, o czym mógł marzyć — dał się przekupić jednej z najpotężniejszych organizacji świata — groźniejszej od Al-Kaidy, bogatszej od Banku Światowego, zarządzanej sprawniej niż niejedna armia. To, że teraz zabójca leżał martwy, nie było pocieszające. „Musiałem się go pozbyć, nie miałem wyjścia” — pomyślał Czerwiński, szukając usprawiedliwienia dla swojego czynu. 7 W STĘP 1:57 1:56 1:55 „Mam nadzieję, że Nowicki nie zdradzi im kodu” — po- wtórzył w myślach. Ryszard Nowicki, główny inżynier, był jedyną osobą, która znała kod odszyfrowujący schemat budowy lasera. Ta jedna kartka pełna cyferek — wykorzystana ze złą wolą — po- zwoliłaby stworzyć piekielne urządzenie. Wytrawny infor- matyk, mając ją w ręku, w ciągu miesiąca sparaliżuje prace wszystkich policji i wywiadów świata. Północnokoreański, rosyjski i amerykański wywiad prawie od pół roku próbowały zdobyć klucz potrzebny do odczytania szyfru. Jeden chciał nawet — za pośrednictwem fikcyjnej spółki — kupić patent na laser. Cena, jaką zaproponował, przekraczała wszelkie wyobrażenia. Miliard dolarów. 1:40 1:39 1:38 Prezes ocknął się. „Nie czas na rozmyślania, muszę roz- broić bombę” — zganił sam siebie. Cyfry na wyświetlaczu uparcie przypominały, że została tylko chwila. Wziął do ręki śrubokręt i odkręcił pokrywę mechanizmu zegarowego. Zna- lazł pod nią plątaninę cienkich kabelków przylutowanych do płytki elektronicznej. Spojrzał na nią i zastanowił się — przypominając sobie, czego uczył swoich podwładnych. Wiedział, że jeśli uda mu się wejść w ich sposób myślenia, szybko poradzi sobie z zatrzymaniem zegara. „Musi mi się udać, od tego zależy wszystko” — dopingował sam siebie. 8 S TRAŻNIK M AFII Kilkadziesiąt sekund później przeciął czerwony przewód. Potem zielony, niebieski, fioletowy i żółty. Nic się nie działo — nie było wybuchu, a zegar dalej odliczał. Nie zniechęciło to jednak Czerwińskiego. Wiedział, że to zabawa w kotka i myszkę i że każdy twórca bomb gra w nią z saperem. Prze- cinał kolejne przewody. Po chwili na dnie skrzynki zostały już tylko dwa kable. Oba były białe. — O cholera, tego ich nie uczyłem — zaklął zaskoczony. — Który z nich? Który? Odruchowo spojrzał na licznik. 0:09 0:08 0:07 „Niech to szlag — zaklął ponownie w myślach. — Nie ma już czasu na analizę”. Wziął nożyczki i przeciął pierw- szy z brzegu przewód. 9 R OZDZIAŁ 1. ył wczesny wieczór, kiedy w kieszeni jednego z wice- prezesów firmy Astra Tech rozdzwonił się telefon. Wysoki, szczupły, szpakowaty brunet koło czterdziestki wyjął z we- wnętrznej kieszeni marynarki aparat i nacisnął przycisk z symbolem słuchawki. — Tak, słucham? — Masz moduł? — spytał ktoś po angielsku, metalicznym, niskim, nieco chrypiącym głosem. — Mam dwa trupy. — Dwa? — Amerykanin wydawał się zaskoczony. Tego nie było w planie. Przygotował akcję zgodnie z wszystkimi zasadami, jakich nauczyło go życie agenta zaprawionego w tajnych misjach zagranicznych. Przewidział każdy szcze- gół, uwzględnił ryzyko. Czyżby o czymś zapomniał? — Niemożliwe — stwierdził po chwili milczenia. — Dwa? — Patrzę na nie. Brak pulsu. — Mamy konkurencję. Ktoś wiedział. To było jedyne rozsądne wytłumaczenie. Ktoś przechwy- cił plany kradzieży, którą w tajemnicy prawie pół roku przy- gotowywał najlepszy na świecie zespół byłych szpiegów CIA. — Rosjanie, Izraelczycy albo Chińczycy — powiedział Amerykanin. — Tylko oni mają takie możliwości. To robota likwidatorów. Nikt inny nie miałby szans. Obydwaj mężczyźni wiedzieli aż nazbyt dobrze, kim są likwidatorzy. Zatrudniały ich tylko cztery wywiady, ale byli jedną z najgroźniejszych kategorii agentów. Wszyscy się ich bali. Likwidatorzy realizowali zlecenia, których wywiady nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmement.xlx.pl
|