ta ktora nigdy nie bylam - Majgull Axelsson, Ebooki z podarków

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • danasoch.xlx.pl
  • Podobne

     

    ta ktora nigdy nie bylam - Majgull Axelsson, Ebooki z podarków

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    //-->Majgull AxelssonTa, którą nigdy nie byłamTytuł oryginału Den jag aldrig varCopyright © 2004 Majgull Axelsson och Bokfórlaget Prisma, StockholmCopyright © for the Polish edition by Wydawnictwo W.A.B., 2008 Copyright © for thePolishtranslation by Wydawnictwo W.A.B., 2008 Wydanie I Warszawa 2008przypuszczenieBiałe slipy w doskonałym gatunku.Pielęgniarka, która go znalazła, nie mogła się powstrzymać, musiała ich dotknąć. Przesunęłarękąpo materiale, palec dotknął metki Bjórn Borg underwear. Nic jej to nie powiedziało. Nigdyniesłyszała o kimś takim jak Bjórn Borg.Poranek był zimny, przez chwilę zastanawiała się, czy zdjąć płaszcz i przykryć tegoczłowieka, alezaraz wyobraziła sobie, że kiedy przyjedzie karetka, zrobi się tu zbiegowisko i ktoś - pewniejakaśRosjanka - złapie płaszcz, twierdząc, że należy do niej. Nie stać jej na stratę płaszcza. Zdjęłaswójkraciasty szalik i położyła tamtemu na piersi. Wiedziała, że nie może go nim owinąć, niewolno goruszać z miejsca. Najmniejsze poruszenie mogłoby raz na zawsze uczynić z niego kalekę.Jeśli już nimnie był.Przesunęła dłonią po jego ramieniu. Bardzo owłosione. Przystojny mężczyzna, od razu widać,chociaż muskuły ma tak zwiotczałe, że sprawiają wrażenie, jakby miały się odkleić od kości.Bardzoblady, ale półprzymknięte oczy są ciemne. Może jest przytomny.- Wszystko będzie dobrze - szepnęła. - Zobaczy pan. Proszę tylko poczekać.Jakiś hałas. Spojrzała w górę budynku. Na wietrze trzaskało otwarte okno.wspomnienieTrzeciej nocy zaczęłam śnić.Chociaż wcale nie spałam. Siedziałam z otwartymi oczami na krześle dla odwiedzającychprzyłóżku Sverkera i nagle zobaczyłam siebie samą pod latarnią w przyszpitalnym parku.Postawiłamkołnierz kożuszka i schowałam brodę w białym futrze. Strasznie zimno. Mój oddechzamarznie,pomyślałam, może zawiśnie w powietrzu jak kłaczek waty cukrowej. W tej samej chwilizobaczyłam tędrugą kobietę. Biegła przez trawnik ubrana w zwiewną, letnią sukienkę - białą w zielonegroszki -obcasy jej sandałów na rzemyki wywiercały kwadratowe dziurki w śniegu. W pierwszejchwili jej niepoznałam, nie myślałam o niej przez wiele lat, istniała na marginesie mojej świadomości,dobrzeznana i oczywista niczym blizny po małych rankach dzieciństwa i podobnie jak one niewartauwagi.Musi marznąć, pomyślałam, otulając się jeszcze szczelniej kołnierzem, nie ma nawetpończoch. W tejsamej chwili stanęła przede mną, spojrzałyśmy na siebie.- Marie - zapytałam - to naprawdę tyWykrzywiła się.- Mary - powiedziała - czy to naprawdę ja- MaryMarie - zapytał stłumiony głos - nie położysz sięPrzy moim krześle przykucnęła pielęgniarka, delikatnie gładziła mnie po ramieniu. Młodablondynka w niebiesko-białym stroju. Świeża jak jabłuszko. Przez chwilę jej sięprzyglądałam, potemprzesunęłam czubkiem języka po zębach. Pokrywała je warstwa czegoś dziwnego. Kiedyostatnio jemyłam Nie mogłam sobie przypomnieć. Kiedyś.Pielęgniarka miała na piersi małą tabliczkę z imieniem. Jennifer. Cześć, Jennifer,pomyślałam.Podobałabyś się Sverkerowi. Szkoda, że nie może cię poznać. A właściwie to bardzo dobrze.Niesamowite szczęście zarówno dla ciebie, jak i dla mnie.Jennifer przekrzywiła głowę, usiłując się uśmiechnąć.- Potrzebujesz snu, MaryMarie. Nic się nie polepszy od tego, że i ty zachorujesz.Oklepane zdanie, które - jak większość zdań tego typu - zawierało prawdę. Nic by się niepolepszyło, gdybym i ja zachorowała. Z drugiej strony, nic by się też nie pogorszyło. Najednowychodzi.Kilka sekund czekała na odpowiedź, a kiedy ta nie nadeszła, zaczęła mnie namawiać bardziejzdecydowanie.- Słuchaj - powiedziała. - Mamy wystarczająco dużo pacjentów na tym oddziale, niepotrzebujemywięcej... Teraz wstaniesz, a ja zaprowadzę cię do łóżka.Wzięła mnie pod ramię i postawiła na nogi. Gwałtowna zmiana pozycji sprawiła, że zakręciłomisię w głowie, ale nie stawiałam oporu. Przez kilka chwil stałam bez ruchu z zamkniętymioczami iczekałam, aż podłoga przestanie wirować, potem wyślizgnęłam się pielęgniarce. Niepotrzebowałampomocy. Mogłam iść sama. Dodatkowe łóżko było zresztą blisko, wystarczyło kilka kroków,żeby doniego dojść.Kiedy się położyłam, poczułam zmęczenie w całym ciele. Bolały mnie plecy. Kark też byłobolały.Mimo to wiedziałam, że nie zasnę. Kiedy Jennifer nakrywała mnie żółtą pikowaną kołdrą,schwyciłamjej fartuch. Tyle że straciłam zdolność mówienia, w ciągu ostatniej doby byłam w staniewypowiedzieć zaledwie jedno słowo, a to nie starczyło, by wytłumaczyć, że chcę coś na sen.Naprzykład pigułkę. Albo strzał prosto w czoło. Nie mogłam powstrzymać tylko tego jedynegosłowa,wytaczało się z moich ust jak małe jajeczko. Bez udziału woli.- AlbatrosW oczach Jennifer mignął strach, ale szybko go odpędziła. Nie ma się czego bać. Jako świeżoupieczona dyplomowana pielęgniarka wiedziała, jak radzić sobie zarówno z wariatami, jak i zludźmiw stanie szoku. Nie zdążyła jeszcze zdecydować, do jakiej kategorii mnie zaliczyć, ale niemiało to ażtakiego znaczenia, sposób traktowania był i tak jednakowy. Życzliwie, lecz zdecydowanie. Ioczywiściespokojnie. Tylko niewzruszony spokój.- Już dobrze - powiedziała.Nie zrozumiała. Przede mną kolejna bezsenna noc. Westchnęłam.- Westchnij, serce moje, ale nie pęknij - wyrecytowała Jennifer. - Ten, kogo kochasz, jestobojętny.Zamrugałam. CoMożna to było lepiej sformułować, ale i tak wystarczyło. Do Jennifer dotarło, co powiedziała.Przysłoniła usta dłonią i wytrzeszczyła oczy.- Przepraszam - dodała po chwili - bardzo mi przykro. Jakoś mi się wyrwało. Moja babciazawszemówiła ten wierszyk, kiedy ktoś westchnął... Nie miałam nic złego na myśli.Człowiek peszy się tak tylko wtedy, gdy zorientuje się, że niechcący powiedział prawdę. Ten,kogokochasz, jest obojętny. Jakbym nie wiedziała. Jakbym nie wiedziała tego od zawsze.Pokręciłamgłową, żeby ją uspokoić. Nic się nie stało.Wychodząc, zgasiła lampkę przy moim łóżku. Zdziwiłam się. Jak zorientuje się w tychwszystkichprzewodach i aparatach, jeśli w pokoju będzie ciemno Z drugiej strony, nie była to kompletnaciemność, później to zauważyłam. Latarnie na zewnątrz przekształciły okno w szary prostokątpośrodku ciemności. Obok łóżka Sverkera, ponad przyrządami i panelami kontrolnymi,unosiła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl
  • Designed by Finerdesign.com