socjologia, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
socjologia Tytut oryginału Thinking Sociologically Copyright (c) 1990 by Zygmunt Bauman Ali rights reserved First published 1990 in England by Basil Blackwell Ud, 108 Cowley Road, Oxford, 0X4 1JF Copyright (c) 1996 forthe Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c., Poznań fitBttf^TPKA Copyright (c) for the co^^y SiiatSatelflftWa^^Si^^ia1^. Luserke Uniwersytetu Warszawiacy al Nowy Świat 69,00-046 WarsŁM» tel. 620^3-il w. 2»5.2f6 Biblioteka WDiNP UW Spis treści Podziękowania 6 Wprowadzenie 7 1. Wolność i zależność 27 2. My i oni 44 3. Obcy 61 4. Razem i osobno 78 5. Dar i wymiana 96 6. Władza i wybór 114 7. Przetrwanie a obowiązek moralny 131 8. Natura i kultura 147 9. Państwo i naród 167 10. Porządek i chaos 184 11. Jak sobie dajemy radę w życiu 201. 12. Drogi socjologii 221 1098011153 Wydanie I ISBN83-7150-151-X Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c. Ul. Wielka 10,61-774 Poznani Pax 526 326, Dział handlowy tel./fax 532 751, Redakcja tel. 532 767 Skład komputerowy dtp Marek Barłóg Poznali, tel./fax 231 610 Prihiai In Gemmy by ELSNERDRUCK-BcrIin Podziękowania Narodziny tej książki niesprawiedliwie pozostałyby związane tylko z moją osobą, gdybym nie wspomniał tutaj Tima Goodfellowa, Simona Prossera, Trący Traynor, Kate Chapman i Helen Jefn-ey. Każde z nich na swój sposób, dzięki wspaniałym pomysłom, entuzjazmowi, delikatnym sugestiom i kompetentnym poradom w kwestiach wydawniczych, przyczyniło się do powstania niniejszej pracy. Jest oczywiście także niezliczona mnogość innych osób, bez których nie zostałaby ona obmyślona, napisana i opublikowana. Pośród nich szczególne miejsce należy się moim kolegom i studentom: książka ta rodziła się w trakcie rozmów z nimi. Chociaż myśli się i pisze zawsze w pierwszej osobie, są to jednak czynności społeczne. Wprowadzenie Po co nam socjologia? Słowo "socjologia" można rozumieć na różne sposoby. pierw staną nam przed oczyma długie rzędy półek biblioteczi ciasno upchanych książkami. W ich tytułach, podtytułach w spisie treści pojawia się właśnie owo słówko "socjologia przede wszystkim z tej przyczyny bibliotekarze umieszczają żki w jednej grupie). Autorzy tych prac nazywają siebi< cjologami (a przynajmniej tak są zaklasyfikowani w ka< i księgowości swojej uczelni czy instytutu badawczego). W za książkami i autorami pojawia się myśl o zasobie wiedzy, nagromadziła się przez długie lata uprawiania socjologii on nauczania. W ten sposób rodzi się pojęcie socjologii jako pe wspólnej tradycji: jest to zbiór informacji, które wchłonąć, trawić i przyswoić musi każdy nowicjusz chcący zostać soc giem albo chociaż tylko zorientować się w tym, co socjologi do zaoferowania. Można wreszcie ująć socjologię w ten sp by zawarł się w jej pojęciu także stały dopływ nowość odpowiednich półkach bibliotecznych pojawiają się kolejne torki); teraz mielibyśmy na względzie przede wszystkim p nieprzerwanie prowadzoną działalność: nie wygasającą pasj dawczą, konfrontowanie nabytej wiedzy z nowymi ustalei oraz stałe jej wzbogacanie, które jest zarazem jej przek; caniem. Takie myślenie o socjologii wydaje się naturalne i oczy\ Koniec końców, to właśnie w ten sposób odpowiadamy najcz< na pytanie typu: Co to jest X? Kiedy ktoś pyta, na przy Co to jest lew?, prowadzimy zainteresowanego przed odpowi klatkę w zoo, aby pokazać zwierzę z gatunku Panthera Kiedy ktoś nie znający języka polskiego pyta: Co to jest ołó^ najszybszą i najłatwiejszą odpowiedzią będzie wyciągi 8_________________________________Socjologia odpowiedniego przedmiotu z szuflady biurka. W obu przypadkach ujawniamy więź, która łączy dane słowo z danym obiektem. Powiadamy, że słowa oznaczają odpowiednie przedmioty, a więc występują w ich zastępstwie i odsyłają, jak w naszych przykładach: jedno do drapieżnika, drugie do narzędzia pisarskiego. Pokazanie przedmiotu, do którego odnosi się wyjaśniane słowo (pokazanie desygnatu), jest właściwą i użyteczną odpowiedzią na zadane pytanie. Otrzymawszy ją, wiemy już, jak używać nie znanego nam dotąd słowa: w odniesieniu do czego, w jakich kontekstach i w jakich warunkach. Tego właśnie uczą wspomniane odpowiedzi: jak poprawnie używać danego słowa. Jednakże odpowiedź taka mało mówi o samym przedmiocie, który wskazano jako desygnat kłopotliwego słowa. Wiem już teraz, jak przedmiot ten wygląda i w przyszłości potrafię go rozpoznać jako obiekt zastępowany przez wyjaśniony termin. Pożytek z owej wiedzy będzie jednak niewiele większy. Dlatego dowiedziawszy się, jaki przedmiot jest oznaczany przez pewne słowo, najpewniej będę chciał postawić dalsze pytania: Czym szczególnym się on charakteryzuje? Co go różni od innych przedmiotów na tyle, żeby usprawiedliwione było stworzenie odrębnej nazwy? Wiem już, że to jest lew, ale lew nie jest tygrysem. To jest ołówek, ale ołówek nie jest długopisem. Jeśli poprawne jest nazwanie tego oto zwierzęcia lwem, niepoprawne zaś - tygrysem, to musi istnieć coś takiego, co przysługuje lwom, a czego pozbawione są tygrysy (co sprawia, iż lew jest tym, czym nie jest tygrys). Jest przeto jakaś różnica, która lwy oddziela od tygrysów, i to dzięki znajomości tej różnicy, nie zaś dzięki informacji, jaki przedmiot zastępuje słowo, dowiadujemy się naprawdę, czym są lwy. Tak więc pierwsze odpowiedzi na pytanie o socjologię nie mogą nas w pełni zadowolić. Trzeba zastanowić się trochę głębiej. Kiedy dowiedzieliśmy się, że słowo "socjologia" oznacza pewien zasób wiedzy, a także poczynania, które wykorzystując tę wiedzę, wzbogacają ją i zmieniają, musimy teraz zapytać, co to za wiedza i co to za poczynania. Co w nich jest takiego, że czyni je właśnie "socjologicznymi"? Co różni je od innych rodzajów wiedzy i innych poczynań, które odwoływać się muszą do pewnych informacji? Jedną z pierwszych rzeczy, którą dostrzeżemy, przyglądając Wprowadzenie się w bibliotece półkom z pracami socjologicznymi, będzii siedztwo półek inaczej oznaczonych. W większości bibi: uniwersyteckich nie opodal znajdą się zapewne regały z napis historia, nauki polityczne, prawo, ekonomia, polityka społei Bibliotekarze, którzy półki te ustawili jedna obok drugiej, i najpewniej na względzie wygodę czytelników. Zakładali (m przypuścić), że osoby buszujące pośród książek socjologicz od czasu do czasu mogą chcieć sięgnąć po jakąś pracę z hii czy nauk politycznych i że zapewne o wiele rzadziej będą ch skorzystać z dzieł na temat fizyki czy inżynierii mostów. Mó inaczej, bibliotekarze uznali, że to, o czym traktuje socjoli jest jakoś spokrewnione z obiektami, które oznaczają takie s jak "politologia" czy "ekonomia", a także, że różnica pomi książkami socjologicznymi a tymi, które znalazły się na wp dzie niesocjologicznych, ale pobliskich regałach, jest mniej i i wyraźna niż różnica pomiędzy socjologią a - powiedzm chemią lub medycyną. Trudno mi zaręczyć, czy na pewno takie myśli chodził; głowie biblitekarzom, nie ulega jednak wątpliwości, że post słusznie. Obszary wiedzy, których dotyczą książki z sąsiadują regałów, rzeczywiście mają wiele wspólnego. Wszędzie ch o świat ludzkich dzie ł: o ten fragment czy aspekt św na którym odcisnął się ślad ludzkiej aktywności, a który bez i aktywności w ogóle by nie zaistniał. Historia, prawo, ekono nauki polityczne, socjologia - w każdej z tych dziedzin bad zastanawiają się nad ludzkimi poczynaniami i ich konseki cjami. To jest im wspólne i na tym polega ich istotne pokrev stwo. Jeśli jednak wszystkie te nauki poruszają się po tym sai terytorium, to co je w końcu od siebie różni? Cóż to za "zasadr różnica" usprawiedliwia podziały i osobne nazwy? Na ji podstawie powiadamy, że niezależnie od wszystkich podobia i pokrewieństw, jeśli chodzi o obiekty zainteresowania, his nie jest jednak socjologią, ta zaś nie jest politologia? Odruchowo można na to pytanie udzielić prostej odpowi< różnica pomiędzy tymi dyscyplinami nauki odzwierciedla róż w badanym przez nie świecie. Te same ludzkie działania aspekty owych działań różnią się między sobą, a poszczeg 10 Socjologia nauki tylko rejestrują ów fakt. Odruchowo powiemy więc, być może, iż historia zajmuje się dawnymi ludzkimi czynami, które teraz już się nie dzieją, socjologia zaś zajmuje się obecnymi poczynaniami albo takimi ich własnościami, które nie zmieniają się wraz z upływem czasu. Antropologia, mówiłoby się dalej, bada działania ludzi żyjących w społecznościach dalekich i bardzo odmiennych, podczas gdy socjologia uwagę swą koncentruje na zdarzeniach, które rozgrywają się w naszym (cokolwiek miałoby to znaczyć) społeczeństwie. W przypadku innych krewniaków socjologii "prosta" odpowiedź robi się trudniejsza, ale próbować można, zatem nauki polityczne rozważają zdarzenia związane z władzą i rządzeniem; ekonomia - poczynania dotyczące wykorzystania zasobów, produkcji dóbr i ich rozprowadzania; prawo zajmuje się normami, które regulują ludzkie zachowania, a także sposobami, na które normy owe są formułowane, narzucane i chronione... Nawet bez dalszych prób definicyjnych łatwo już zauważyć, że zmierzamy w kierunku wniosku, iż socjologia zajmuje się swego rodzaju resztkami: karmi się tym, czym wzgardziły inne dyscypliny. Im więcej tamte wzięły pod swe lupy, tym mniej zostawałoby dla socjologów, co sugerowałoby, że ludzki świat składa się z ograniczonej liczby faktów, które czekają, aby. je pozbierać i zgodnie z ich naturą porozkładać do szuflad różnych specjalności naukowych. ^ Z ową "prostą" odpowiedzią na nasze pytanie kłopot jest taki sam jak z większością przekonań, które wydają się oczywiste i niewątpliwie prawdziwe, a pozostają takimi tylko do chwili, gdy zaczynamy zagłębiać się w milczące przesłanki owej klarowności i prostoty. Spróbujmy przeto odtworzyć, dlaczego odpowiedź nasunęła nam się tutaj "odruchowo" jako naturalna i klarowna. Po pierwsze, skąd bierze się przekonanie, że ludzkie działania dzielą się na pewną liczbę wyraźnie rozgraniczonych typów? Bierze się stąd, iż w ten sposób zostały poklasyfikowane i obdarzone oddzielnymi nazwami (dzięki czemu wiemy, kiedy mówić o polityce, kiedy o gospodarce, kiedy o kwestiach prawnych, a także, gdzie czego szukać). Co więcej, przekonanie to opiera się na fakcie, że istnieją grupy rzetelnych ekspertów, osób uczonych i wiarygodnych, które domagają się dla siebie wyłącznego Wprowadzenie prawa do tego, aby badać pewnego typu ludzkie przedsięwzi fachowo je oceniać i udzielać w ich sprawach porad. Zró jednak następny krok i zapytajmy, skąd w ogóle wiemy, jaki świat ludzki "w sobie", to znaczy zanim jeszcze zostanie dzielony między nauki ekonomiczne, polityczne i spółce Z całą pewnością wiedza na ten temat nie może pochc z naszego osobistego doświadczenia. Nie jest bynajmniej tal dawniej żyliśmy ekonomią, a teraz żyjemy polityką; podróż z glii do Stanów Zjednoczonych nie przenosi nas z socjolog! antropologii; starzejąc się o rok, nie wzrastamy z historii v cjologię. Jeśli w kręgu naszego codziennego doświadczenia trafimy dokonać takich odróżnień i jedne swoje czynności zali do politycznych, inne zaś do ekonomicznych, dzieje się tak 1 za sprawą wpojonej nam wcześniej umiejętności takiego graniczania. Tym przeto, co znamy, nie jest świat sam w si lecz nasze w nim poczynania; poruszamy się w kręgu nas obrazu świata, w ramach modelu złożonego z segmen które uzyskaliśmy dzięki językowi i wychowaniu.
Dlatego też trzeba powiedzieć, że zróżnicowanie nauko\ dyscyplin bynajmniej nie odzwierciedla żadnego "naturain podziału świata. Przeciwnie, to podział pracy pomiędzy na wcami zajmującymi się ludzkimi czynnościami (pogłębiany cze przez izolację ekspertów i wyłączność praw do decydow co należy do danej dyscypliny, a co nie należy) rzutowany na mapę ludzkiego świata, która zawiera się w naszych urny; i kierunkuje poczynania. To ów podział pracy nadaje struł światu, w którym żyjemy. Jeśli chcemy więc rozwiązać zag i odkryć, gdzie kryje się tropiona "zasadnicza różnica", najli będzie przyjrzeć się praktykom wyodrębnionych dyscyplin, w rych zrazu chcieliśmy widzieć odzwierciedlenie naturalnej s tury świata. Już teraz można przypuścić, że to właśnie praktyki różnią się przede wszystkim, że zatem jeśli w c mówić tu o odzwierciedlaniu, to co innego jest oryginałem, innego odbiciem, niż nam się na początku wydawało. W jaki więc sposób różnią się od siebie poczynania róż dziedzin badawczych? Po pierwsze, bardzo niewielka - w ogóle - występuje między nimi różnica, jeśli chodzi c 12 Socjologia postawę wobec tego, co wybierają jako obiekt swoich studiów; wszystkie te dyscypliny odwołują się do tego samego zespołu reguł. Wszędzie widzimy usilne staranie, aby zebrać wszystkie istotne fakty; wszyscy chcą. być pewni, że fakty są prawdziwe, że odpowiednio je sprawdzono, a źródła informacji były wiarygodne. W każdej z tych dziedzin zabiega się o to, iżby wypowiedzi na temat owych faktów ująć w formę jasną, niedwuznaczną i pozwalającą na wielokrotną ich weryfikację w różnych warunkach; wreszcie powszechne jest dążenie do tego, aby unikać albo eliminować sprzeczności pomiędzy stwierdzeniami, dzięki czemu w zasobie prawd danej nauki nie znajdą się takie, które nie mogą być jednocześnie prawdziwe. Mówiąc krótko, wszystkie te dziedziny usiłują spełnić obietnicę, iż będą zdobywać i prezentować swe ustalenia w sposób odpowiedzialny (to znaczy taki, co do którego panuje przekonanie, iż prowadzi do prawdy), dlatego też gotowe są stawić czoło wszelkiej krytyce albo rezygnują ze stwierdzeń, które jej nie wytrzymują. Różnica nie polega zatem na sposobie, w jaki się pojmuje i urzeczywistnia cel badań oraz to, co stanowi o ich wartości: odpowiedzialność. Co więcej, najprawdopodobniej w niczym nie pomogą nam również i inne aspekty naukowych poczynań badawczych. Wszyscy, którzy uważają się i są uznawani za naukowych ekspertów, jak się wydaje, przyjmują podobne strategie gromadzenia i przetwarzania informacji. Po pierwsze więc, obiekt swych zainteresowań śledzą w naturalnym otoczeniu (na przykład zachowania ludzi podczas codziennych zajęć domowych, w miejscach publicznych, przy pracy bądź przy rozrywce) albo też w starannie zaplanowanych i kontrolowanych warunkach eksperymentalnych (na przykład reakcje ludzi obserwowanych w specyficznych sytuacjach albo też ich odpowiedzi na pytania tak sformułowane, aby wyeliminować wpływ zakłócających czynników). Po drugie, jako wyjściowych faktów używają uwiarygodnionych wyników dawnych obserwacji (zapisów parafialnych, spisów statystycznych, archiwów policyjnych). Wszyscy też naukowcy posługują się tymi samymi regułami logiki, kiedy z nagromadzonych i zweryfikowanych informacji o faktach wysnuwają wnioski, a także dowodzą ich słuszności bądź niesłuszności. Wprowadzenie Wydaje się zatem, że nadzieję na wykrycie poszukiw "zasadniczej różnicy" wiązać możemy już tylko z rodzajem p typowych dla każdej z dziedzin naukowych - owe pytania ol łaja punkt widzenia (perspektywę poznawczą), z kto badacze poszczególnych specjalności spoglądają na ludzkie czynania, badają je i opisują, a także z zasadami, które s nadaniu uzyskanym dzięki tym pytaniom informacjom fc modelu odpowiedniego sektora czy aspektu ludzkiego życia W dużym uproszczeniu można stwierdzić, na przykład ekonomia interesuje się przede wszystkim relacją pomiędzy k tami a efektami ludzkich działań, będzie więc spoglądała na z punktu widzenia gospodarowania ograniczonymi zasobami wykorzystania ich z jak największym pożytkiem dla działają< podmiotów. Relacje między tymi podmiotami rozpatrywane l jako aspekty wytwarzania oraz wymiany dóbr i usług, aktywn regulowanej przez podaż i popyt. Poczynione ustalenia zos ostatecznie zebrane w model procesu, dzięki któremu za; zostaną przetworzone, produkty zaś pozyskane i rozprowad; odpowiednio do popytu. Nauki polityczne natomiast barć interesować się będą tymi aspektami ludzkich działań, k zmieniają obecne i przewidywane postawy innych podmie albo też są przez nie zmieniane (oddziaływanie takie najeżę; określa się jako władzę czy wpływy). Istotną kwestią będzie l asymetria owego oddziaływania: w wyniku interakcji zachow jednych aktorów ulega większej zmianie niż innych. W nauł politycznych ostateczne konkluzje zostaną najpewniej zorgan wane wokół takich pojęć jak władza, dominacja, wpływy, a wsze ostatecznie chodzić będzie o zróżnicowane możliwości c gnięcia swoich celów przez poszczególne strony rozważar stosunków. Owe zainteresowania ekonomii czy nauk politycznych (po< nie jak wszystkich innych dyscyplin, które zajmują się luc aktywnością) nie są bynajmniej całkowicie obce socjologii. La się o tym przekonać, zerknąwszy na dowolną listę lektur zali nych studentom socjologii: znajdzie się tam z pewnością nien prac autorów, którzy sami siebie określają jako historyków, ]: tologów, antropologów albo są za takich powszechnie uwaź 14 Socjologia Mimo to socjologia, podobnie jak wszystkie inne gałęzie badań społecznych, posiada własną perspektywę poznawczą, własny zestaw pytań, które formułowane są pod adresem ludzkich działań, a także własny zbiór zasad interpretacyjnych. Na początek można powiedzieć, że tym, co decyduje o swoistości socjologii, jest zwyczaj spoglądania na ludzkie czynności jak na fragmenty większych całości. Owymi całościami są nieprzypadkowe grupy ludzi powiązanych siecią wzajemnych zależności (przez zależność rozumiem tutaj sytuację, w której prawdopodobieństwo podjęcia bądź zaniechania działania, a także szansę jego powodzenia zmieniają się z uwagi na to, kim są inni uczestnicy interakcji albo co robią lub mogą zrobić). Socjologowie pytać będą, jaki wpływ wywiera owo powiązanie na rzeczywiste i możliwe zachowania uczestników, a to wyznaczy typ badanych przez nich pbiektów; najczęściej będą nimi: struktury powiązań, sieci wzajemnych zależności, wielostronne uwarunkowania działań i ich zakresu. Pojedyncze osoby, jak ja i każdy • z was, pojawiają się w kręgu zainteresowań socjologicznych ze względu na swoje cechy jako składników sieci wzajemnej zależności. Podstawowe pytanie socjologii można by sformułować następująco: jakie ma znaczenie to, że cokolwiek ludzie robią czy mogą zrobić, zawsze są zależni od innych; jakie ma znaczenie to, że żyją zawsze (i nie mogą inaczej) w towarzystwie, porozumieniu, współzawodnictwie, współdziałaniu, wymianie z innymi ludźmi? To właśnie charakter owego podstawowego pytania (nie zaś zespół osób czy zdarzeń wyselekcjonowanych dla potrzeb badania ani też zbiór ludzkich poczynań zlekceważonych przez inne dyscypliny naukowe) wytycza obszar specyficznie socjologicznych rozważań, samą socjologię zaś czyni względnie niezależną gałęzią nauk humanistycznych i społecznych. Socjologia zatem - by podsumować nasze dotychczasowe uwagi - to przede wszystkim pewien sposób myślenia o ludzkim świecie, na który można także spoglądać z innych punktów widzenia. Pośród owych odmiennych punktów widzenia, od których odróżniliśmy myślenie socjologiczne, swoiste miejsce zajmuje tak zwany zdrowy rozsądek, czyli zespół bogatej, jednak nie zorganizowanej, niesystematycznej, często nie wypowiadanej, a na- Wprowadzenie wet trudnej do wysłowienia wiedzy, którą posiłkujemy się rozwiązywaniu naszych codziennych spraw. Powiązania ze zdrowego rozsądku w przypadku żadnej chyba innej dzieć nauki nie są tak brzemienne w problemy istotne dla ich sti i poczynań jak w socjologii. Mówiąc szczerze, niewiele nauk stara się określić swój si nek do zdrowego rozsądku; większość z nich nie zauważa istnienia, a co dopiero mówić o dostrzeganiu w nim probli Najczęściej określają siebie poprzez wskazanie granic, kto: oddzielają od innych dyscyplin, lub mostów, które je z nimi łi w każdym jednak przypadku są to szacowne, usystematyzo'^ obszary badawcze, podobne do nich samych. Większość : poczuwa się do tak niewielkiej wspólnoty ze zdrowym roś kiem, że nie troszczy się o graniczne bariery czy łączące m' Trzeba przyznać, że obojętność ta nie jest bezzasadna. Zdi rozsądek nie ma niemal nic do powiedzenia w kwestiach, kto zajmują się fizyka, chemia, astronomia czy geologia (to za; ma do powiedzenia, zawdzięcza łaskawości owych nauk, zechcą one swoje wyrafinowane odkrycia uczynić zrozumia dla laików). Problemy fizyki czy astronomii rzadko kiedy i wiają się w kręgu zainteresowań zwykłych ludzi, w sferze was: i mojego codziennego doświadczenia. I to dlatego zwyczajni wtajemniczeni ludzie nie mogą wyrobić sobie opinii w sprawach, chyba że zostaną pouczeni przez naukowców. Obi< które badają wspomniani wyżej naukowcy, dostępne są t w bardzo specyficznych warunkach, do których większość n chowców nie ma dostępu: na monitorach bardzo kosztowi akceleratorów, w obiektywach ogromnych teleskopów, na kilkukilometrowych szybów. Tylko ludzie nauki mogą korz^ z takich urządzeń i prowadzić przy ich użyciu eksperymf Aparatura ta i udostępniane dzięki niej obiekty są w monop tycznym posiadaniu danej gałęzi wiedzy czy raczej wysel jonowanych jej praktyków, którzy nie dzielą się tą własne z osobami spoza swojej profesji. Jako wyłączni posiadacze świadczenia, które dostarcza surowca badawczego, nauko w pełni kontrolują sposób obróbki, analizy i interpretacji ov materiału. Efekty obróbki będą musiały znieść próbę krytyczi 16 Socjologią sprawdzenia, które przeprowadzą koledzy po fachu - ale tylko oni. Nie trzeba będzie się spierać z opinią publiczną, ze zdrowym rozsądkiem, z żadnymi poglądami niespecjalistów, a to z tej prostej przyczyny, że w kwestiach, nad którymi zastanawiają się i o których wypowiadają się owe nauki, nie ma żadnej opinii publicznej, nie istnieje żaden zdroworozsądkowy punkt widzenia. Zupełnie inaczej rzecz się ma z socjologią. W jej praktyce badawczej nie ma niczego, co odpowiadałoby gigantycznym akceleratorom czy radioteleskopom. Doświadczenie, które dostarcza surowca dla socjologicznych ustaleń, to doświadczenie zwykłych ludzi nabywane w codziennym życiu. Teoretycznie - chociaż nie zawsze w praktyce - jest ono dostępne dla każdego. Zanim socjologowie wezmą to doświadczenie pod swoje lupy, jest już ono udziałem innych osób, niesocjologów - ludzi, którzy nie uczyli się socjologicznego języka ani socjologicznego myślenia. Wszyscy przecież żyjemy w otoczeniu innych ludzi i wzajemnie na siebie oddziałujemy. Wszyscy aż za dobrze zdążyliśmy już przekonać się, że jesteśmy zależni od postępowania innych. Niejeden raz znaleźliśmy się w przygnębiającej sytuacji, gdy nie możemy się porozumieć z przyjaciółmi czy obcymi. O czymkolwiek mówiłaby socjologia, wszystko to znamy już ze swojego życia. I musi tak być, gdyż inaczej nie moglibyśmy się uporać z jego problemami. Aby żyć w otoczeniu innych ludzi, potrzeba sporo wiedzy, a jej imię to właśnie zdrowy rozsądek. Głęboko zanurzeni w codzienne rytuały, rzadko kiedy zatrzymujemy się, aby pomyśleć nad sensem tego, czego doświadczyliśmy, a jeszcze rzadziej mamy możliwość porównania swoich prywatnych doświadczeń z losem innych, dostrzeżenia tego, co społeczne, w sprawachu indywidualnych, tego, co ogólne, w kwestiach jednostkowych. To właśnie robią zamiast nas socjologowie. Oczekujemy, że pokażą nam, jak nasze prywatne biografie splatają się w d ziej e, w których uczestniczymy z innymi. I niezależnie od tego, czy socjologom uda się zaspokoić te nadzieje, nie mogą zaczynać od niczego innego niż od potocznego doświadczenia, które dzielą z wami i ze mną; surowiec ich badań odkłada się w codziennym życiu każdego etBUOTE^ Wydztedl Dziennikarstwa l Naui-;-, . Uniwersytetu Waf.-.-.art •.s'.;;. Wprowadzenie Ui- Nowy Świat W. UO-Ow WarsŁki z nas. Jakkolwiek więc usiłowEl^óilft^&lagAwe.Mt^rietfiz; i biologów pozostawać bezstronni wobec obiektu swoich b, to znaczy być niezaangażowanymi obserwatorami waszych i ich doświadczeń życiowych, nigdy nie zdołają się uwolni wiedzy, którą uzyskują jako uczestnicy tego, co chcą o i zrozumieć. Najbardziej nawet radykalne usiłowania nic nie i zmienić w tym, że socjologowie zawsze będą znajdować s obu stronach badanego przez siebie doświadczenia: jednocz wewnątrz niego i na zewnątrz. Warto zwrócić uwagę, jak c socjologowie używają zaimka "my", kiedy przedstawiają w swoich badań i formułują generalne tezy. Owo "my" zasti tutaj "obiekt" obejmujący tych, którzy badają, i tych, któn badani. Czy możecie sobie wyobrazić fizyków, którzy mii "my" obejmowaliby siebie i badane cząstki? Albo astronoi którzy w jedno "my" łączyliby się z gwiazdami? Wcale to jednak nie wyczerpuje jeszcze owej swoistej n pomiędzy socjologią a zdrowym rozsądkiem. Zjawiska o wowane i interpretowane przez współczesnych fizyków cz; ronomów pojawiają się w formie czystej, nie obrobione, v od wcześniejszych gotowych już etykiet czy określeń (jeśl brać pod uwagę interpretacji, które fizycy narzucają, kied ganizują eksperymenty ujawniające owe zjawiska). Czekają aby fizycy czy astronomowie nazwali je, ulokowali pośród in zjawisk i wraz z nimi złączyli w uporządkowaną całość; cze aby wyjaśnić ich znaczenie. W socjologii bardzo trudno zn odpowiedniki takich czystych, dziewiczych zjawisk, któryr przydano by wcześniej znaczenia. Wszystkim owym poczyna i interakcjom, które badają socjologowie, nazwy i interpretac choć mogą one być rozmazane i nie uporządkowane - n wcześniej ludzie w nich uczestniczący. Zanim stały się p miotem socjologicznego zainteresowania, były już przedmi zdroworozsądkowej wiedzy. Rodziny, organizacje, stowarz nią, kręgi sąsiedzkie, miasta i wsie, narody i kościoły wszystkie inne grupy, które istnieją dzięki trwałym wząjen oddziaływaniom, mają sens nadany im przez uczestników ; domie odnoszących się do nich jako właśnie do nośników o' znaczenia. Mówiąc o nich, laicy i profesjonalni socjologowie 20 Socjologia spajającą osobiste doświadczenie z rozległym procesem społecznym, którego jednostka może być nieświadoma, a z całą pewnością go nie kontroluje. Taka zdobywana przez socjologów perspektywa, obszerniejsza niż krąg indywidualnych doświadczeń, daje korzyści nie tylko ilościowe (więcej danych, faktów, szeregi statystyczne zamiast pojedynczych wypadków), ale dostarcza również wiedzy lepszej i bardziej użytecznej. Także więc wam i mnie, ludziom, którzy dążą do swoich celów i chcieliby bardziej panować nad własnym losem, socjologia ma do zaoferowania coś, czego nie może dać zdrowy rozsądek. Trzecia różnica między socjologią a zdrowym rozsądkiem wiąże się z ich podejściem do rozumienia ludzkiej rzeczywistości, czyli jakimi zadowalają się wyjaśnieniami takich, a nie innych wypadków czy stanów. Przypuszczam, że podobnie jak ja wiecie z doświadczenia, iż jesteście "autorami" swoich czynów: to, co robicie, wyrasta z waszych intencji, nadziei czy chęci (chociaż nie zawsze jest tak z efektami poczynań). Zazwyczaj podejmujecie Jakieś działania, aby osiągnąć pewien zamierzony stan rzeczy: stać się posiadaczem jakiegoś przedmiotu, otrzymać dobry stopień na egzaminie, przerwać drwiny kolegów. Jest zupełnie naturalne, że to, co myślicie o własnych działaniach, staje się modelem rozumienia innych i ich zachowań. Tłumaczycie je sobie, przypisując innym intencje znane wam z własnego doświadczenia. To w istocie jedyny sposób na rozumienie otaczającego nas świata i ludzi, jak długo narzędzi interpretacji dostarcza nam tylko własne doświadczenie. Wszystko, co dzieje się w świecie, skłonni jesteśmy uznawać za wynik czyjegoś rozmyślnego działania. Szukamy osoby odpowiedzialnej za powstały skutek, a kiedy ją zidentyfikujemy, uznajemy, że na tym koniec. Odczytujemy czyjeś dobre zamiary za wydarzeniami, które nas cieszą, a niecne intencje za czynami, które nam się nie podobają. Trudno niekiedy przystać na to, iż jakaś sytuacja nie została zamierzona przez żadną z konkretnych osób; długo możemy obstawać przy przekonaniu, że wszelkim niemiłym przypadkom można zaradzić, jeśli tylko ktoś, gdzieś będzie miał dobre chęci i ochotę do czynu. Ci, którzy przede wszystkim interpretują dla nas świat - politycy, dziennikarze, autorzy reklam - dostosowują się do tej naszej skłon- wprowadzenie ności i rozprawiają o "potrzebach państwa" czy "wymagał gospodarki", zupełnie jakby do państw i systemów ekonor nych można było przykładać taką samą miarkę jak do konkret osób i mówić o ich potrzebach czy wymaganiach. Z drugiej sti skomplikowane problemy narodów, państw i ekonomii uki oni jako efekt rozważań kilku jednostek, które można poh w telewizji i odpytać przed kamerami. Socjologia sprzeciwi takiej personalizacji obrazu świata. Wychodzi w swych badał od struktur (sieci powiązań i zależności), nie zaś od poje czych osób czy jednostkowych działań, gdyż za niewłaś uznaje potoczne przeświadczenie, że kluczem do zrozum ludzkiego świata są umotywowane poczynania jednostek. W i leniu socjologicznym zrozumienie ludzkiej sytuacji usiłuj< uzyskać poprzez analizę różnorodnych sieci współzależności i wieka, twardych realiów, które tłumaczą zarówno motywy i efekty naszej aktywności. I na koniec trzeba powiedzieć, że zdrowy rozsądek, odp na krytykę i cudownie utwierdzający sam siebie, zdomim nasze rozumienie świata i nas samych dzięki pozornej oczy tości jego recept. Te z kolei płyną z rutynowej, monotonnej m codziennych zajęć, które wspierają zdrowy rozsądek, same b przez niego wspomagane. Dopóki oddajemy się powtarzali odruchowym już niemal poczynaniom, które stanowią więks powszednich zajęć, dopóty niewiele potrzeba nam samokor i namysłu nad sobą. Rzeczy powtarzane odpowiednio często, się swojskie, to zaś, co swojskie, jest samo przez się oczyw nie rodzi problemów i nie budzi zaciekawienia. Rzeczy swo pozostają w pewien sposób niewidoczne. Nie zadaje się p; a aprobatą cieszą się sentencjonalne mądrości: "Taki już jes świat", "Ludzie są tylko ludźmi", w których zawarte jest zara przekonanie, że niewiele można tu zmienić. Swojskość jest bardziej uporczywym wrogiem dociekliwości i krytycy; a więc także i innowacji oraz odwagi zmian. W zetknięci) swojskim światem, w którym rządzą przyzwyczajenie oraz wzajem się 'potwierdzające "oczywiste" przeświadczenia, sc logia zachowuje się jak intruz, natrętny i często denerwuj Zakłóca spokój i wygodę życia, zadając pytania, które nik 22 Socjologia z "normalnych" ludzi nie przyszły do głowy, a co dopiero mówić o odpowiedziach. Rzeczy zwykłe i proste robią się nagle zagadkowe, a swojski świat znienacka traci swojskość. Trzeba zastanowić się nad rutyną codziennego życia, a to nieoczekiwanie okazuje się tylko jedną z recept na świat: ani jedyną, ani "naturalną". Nie każdy musi lubić takie zakłócające utarty porządek pytania: wiele osób wrogo reaguje na zdzieranie ze świata swojskiej maski i wezwania do namysłu nad sprawami, które dotąd "szły swoją drogą". (Komuś przypomni się tutaj może owa stonoga Kiplinga, która sprawnie przebierała swoimi licznymi odnóżami do chwili, gdy pochlebca zaczął wychwalać jej cudowną pamięć, dzięki której nigdy nie stawia nóżki trzydziestej siódmej przed osiemdziesiątą piątą ani pięćdziesiątej drugiej przed dziewięćdziesiątą... Brutalnie przywołana do samoświadomości biedna stonoga nie potrafiła się już ruszyć...) Niektóre osoby mogą się poczuć upokorzone: oto wiedza, z której byli dumni, została raptownie zdewaluowana, a może nawet ośmieszona. Nikt nie lubi takich szoków. Chociaż jednak niechęć jest w tej sytuacji całkiem zrozumiała, to przecież takie odebranie światu swojskości ma też swoje dobre strony, a najważniejszą spośród nich jest możliwość, że oto otworzą się nowe i nie przeczuwane dotąd perspektywy życia bardziej samoświadomego, a nawet, kto wie, bardziej swobodnego i sterownego. Socjologia może się okazać pomocą dla każdego, kto uważa, że warto potrudzić się o życie świadome. Pozostając w stałym i żywym dialogu ze zdrowym rozsądkiem, socjologia stara się przekroczyć jego ograniczenia, chce otwierać możliwości, które zdrowy rozsądek skłonny jest zamykać. Socjologia rzuca wyzwanie powszechnej wiedzy zdroworozsądkowej, a dzięki temu może skłonić i ośmielić nas do przemyślenia naszych doświadczeń, wykrycia możliwości nowych interpretacji. W ten sposób możemy się stać odrobinę bardziej krytyczni, mniej pogodzeni z tym, jak rzeczy się mają czy za jakie je uważamy, gdyż nigdy nie pomyśleliśmy nawet, że mogłyby być inne. Można powiedzieć, że główną korzyścią, którą socjologia może dać każdemu, jest uczynienie nas bardziej wrażliwymi: dzięki Wprowadzenie niej wyostrzają się nasze zmysły, oczy otwierają się szi i potrafimy dostrzec takie aspekty i wymiary ludzkich sp które dotąd pozostawały dla nas niezauważalne. Kiedy ju2 zobaczymy, że na pozór naturalne, nieuchronne, niezmie odwieczne aspekty życia powstają za sprawą ludzkich sił i z tów, trudno już nam będzie uznawać je za nienaruszalne i op wobec ludzkich wysiłków, także i naszych. Socjologii przysłu specyficzna władza kruszenia skamielin, dzięki k świat przygnębiający w swej zwalistej trwałości okazuje się ] tyczny, co pozwala też pomyśleć, iż może być inny niż jest ti Nie byłyby przeto bezzasadne słowa, że myślenie socjolog! rozszerza zakres, śmiałość i skuteczność waszej i mojej w n o ś c i. Ktoś, kto opanuje sztukę takiego myślenia, może sta' trochę mniej podatny na manipulacje, bardziej odporny na wnętrzne przymusy i regulacje, potrafi się przeciwstawić si które wydają się nieodparte. Myśleć socjologicznie, to trochę lepiej rozumieć otacząją< nas ludzi, ich pragnienia i marzenia, ich troski i niedole. Z w szym zainteresowaniem spogląda się wtedy na inne osoby i dziej zaczyna się szanować ich prawo do tego, co sami ba sobie cenimy: do wyboru drogi życia i samodzielnego jej próbowania, zaprojektowania swego losu, określenia siebie rzecz ogromnie ważna - zażartej obrony własnej godności. spojrzeniem ogarniamy szerszy zakres ludzkich spraw, widz ze zmagając się z tymi problemami, inni natrafiają na trudu podobne do naszych i równie jak my muszą znać gorycz pon Tak więc myślenie socjologiczne może się przyczynić do głębienia solidarności między nami, solidarności opartej na i jemnym zrozumieniu i szacunku, a wyrażającej się w zbiorom. oporze wobec cierpienia i proteście przeciw rodzącemu je o cieństwu. Sprawa wolności zaś staje o wiele mocniej, gdy wz się do poziomu spraw powszechnych. Kolejną z możliwych korzyści myślenia socjologicznego pomoc w zrozumieniu innych form życia, często niedostępr bezpośredniemu doświadczeniu i aż nazbyt często zamykar przez zdrowy rozsądek w stereotypowych uogólnieniach, k dają jedostronny, tendencyjnie zniekształcony obraz życia l 24 Socjologia od nas odmiennych (niekiedy odległych o tysiące kilometrów, a czasami tylko trzymanych na dystans przez niechęć czy podejrzliwość). Wejrzenie w wewnętrzną logikę i siatkę znaczeń innych form życia ludzkiego może skłonić do tego, by przemyśleć na nowo pozorną nieprzekraczalność granic dzielących nas od innych, separujących "swoich" i "obcych'". Możemy wręcz zacząć wątpić, czy owe granice faktycznie mają "naturalny", zastany i niezmienny charakter, a wtedy łatwiej też o porozumienie z innymi i prędzej dojśł: można do wzajemnych uzgodnień, miejsce zaś strachu i wrogości zajmuje tolerancja. To umacnia naszą własną wolność, gdyż nie ma dla niej pewniejszej gwarancji niż wolność innych ludzi, także tych, którzy dzięki niej wybrali odmienny od naszego sposób życia. Tylko w takich warunkach można naprawdę korzysta; z wolności wyboru. Umacnianie jednostkowej wolności poprzez osadzenie jej na trwałych podstawach zbiorowej wolności może być uznane za działanie destabilizujące :stniejące stosunki władzy i panowania (które przez swych rzeczników przedstawiane są jako j...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmement.xlx.pl
|