wstep do filozofii, książki

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cheetah-girl.keep.pl
  • Podobne

     

    wstep do filozofii, książki

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    Andrzej Chmielecki
    WST
    Ę
    P DO FILOZOFII
    Wykłady
    Spis tre
    ś
    ci
    A. Umiej
    ę
    tno
    ść
    konceptualizacji
    B. Wst
    ę
    pna charakterystyka filozofii
    C. Ró
    Ŝ
    ne sposoby pojmowania i uprawiania filozofii
    1. Filozofia jako metanauka
    2. Filozofia jako
    ś
    wiatopogl
    ą
    d
    3. Filozofia systemowa:
    a. Filozofia jako protonauka (ontologia)
    b. Filozofia jako paranauka (metafizyka)
    D. Struktura filozofii
    E. Problem filozofii pierwszej
    F. Problem wielo
    ś
    ci filozofii
    *
    Przedmiot zatytułowany „
    Wst
    ę
    p do filozofii
    ”, wykładany słuchaczom, którzy
    równolegle maj
    ą
    – lub w niedługim czasie b
    ę
    d
    ą
    mieli – wykłady z historii filozofii i
    filozofii systematycznej, nie mo
    Ŝ
    e by
    ć
    dublowaniem tej wła
    ś
    nie problematyki. Wydaje
    si
    ę
    zatem,
    Ŝ
    e winien to by
    ć
    dyskurs
    o filozofii
    – tj. dyskurs, którego przedmiotem jest
    sama filozofia, jej charakter i swoisto
    ść
    – a nie dyskurs
    filozoficzny
    . Skoro jednak ma to
    by
    ć
    dyskurs
    wła
    ś
    nie, a nie zwykła „informacja o”, implikuje to,
    Ŝ
    e winien on dotyczy
    ć
    pewnych
    problemów
    , co wymaga argumentacji – wyja
    ś
    nie
    ń
    , uzasadnie
    ń
    , interpretacji. To
    za
    ś
    nic innego jak filozofowanie.
    Zatem:
    „Wst
    ę
    p do filozofii”
    to
    filozoficzny
    dyskurs o samej filozofii.
    Jest to sytuacja typowa dla filozofii. Rzecz w tym,
    Ŝ
    e filozofia nie jest wiedz
    ą
    po prostu, lecz
    samowiedz
    ą
    , tj. my
    ś
    leniem cało
    ś
    ciowym. My
    ś
    lenie cało
    ś
    ciowe to nie
    my
    ś
    lenie o wszystkim, lecz my
    ś
    lenie kategoriami
    cz
    ęś
    ci
    i
    cało
    ś
    ci
    . Cało
    ś
    ci
    ą
    o której
    b
    ę
    dziemy w ramach tego dyskursu mówi
    ć
    jest filozofia; filozofowanie na jej temat
    stanowi cz
    ęść
    tej cało
    ś
    ci, jest zatem dociekaniem z jej „wn
    ę
    trza”.
    Inaczej mówi
    ą
    c, „
    Wst
    ę
    p do filozofii”
    mie
    ć
    b
    ę
    dzie charakter docieka
    ń
    meta–
    filozoficznych
    . Podobnie jak
    metaj
    ę
    zyk
    , tj. j
    ę
    zyk,
    w którym
    mówi si
    ę
    o j
    ę
    zyku, jest cz
    ęś
    ci
    ą
    j
    ę
    zyka
    o którym
    si
    ę
    mówi [kiedy na przykład mówi
    ę
    ,
    Ŝ
    e słowo „filozofia” jest
    rzeczownikiem, to przecie
    Ŝ
    „rzeczownik” te
    Ŝ
    jest słowem j
    ę
    zyka polskiego], tak te
    Ŝ
    dociekania metafilozoficzne nale
    Ŝą
    do pola problemowego filozofii. Ró
    Ŝ
    nica polega
    jedynie na tym,
    Ŝ
    e problemy w ramach tego dyskursu podejmowane s
    ą
    meta
    –problemami,
    tj. problemami wy
    Ŝ
    szego rz
    ę
    du, generowanymi przez sam
    ą
    filozofi
    ę
    , zakładaj
    ą
    cymi ju
    Ŝ
    istnienie
    faktów filozoficznych
    – konceptualizacji, orientacji, problemów, stanowisk,
    zada
    ń
    .
    1
    Z uwagi na taki – metafilozoficzny – charakter
    Wst
    ę
    pu
    ..., b
    ę
    dzie on
    przedstawiał filozofi
    ę
    nie „z lotu ptaka”, bo to oznaczałoby zaj
    ę
    cie stanowiska wzgl
    ę
    dem
    niej
    zewn
    ę
    trznego
    , lecz niejako „od kuchni”, tj. z
    warsztatowego
    punktu widzenia.
    Chodzi
    ć
    bowiem zatem o uzyskanie wgl
    ą
    du w to, jak mo
    Ŝ
    na – czy jak nale
    Ŝ
    y –
    robi
    ć
    filozofi
    ę
    . Niezb
    ę
    dna po temu jest umiej
    ę
    tno
    ść
    konceptualizacji
    zagadnie
    ń
    filozoficznych,
    tj. dysponowanie pewnym aparatem analitycznym, który na pocz
    ą
    tku toku wykładów
    zaproponuj
    ę
    .
    Tre
    ść
    wykładów b
    ę
    dzie w du
    Ŝ
    ej mierze propozycj
    ą
    autorsk
    ą
    , jestem bowiem
    nie tylko nauczycielem filozofii, jestem te
    Ŝ
    filozofem, i nie zamierzam chowa
    ć
    swych
    pogl
    ą
    dów pod suknem. Dotyczy to w szczególno
    ś
    ci tego, co sam uwa
    Ŝ
    am za rdze
    ń
    filozofowania, mianowicie
    metafizyki
    .
    [Na marginesie: przedrostek „meta” w słowie „metafizyka” nie symbolizuje
    meta–poziomu, o którym wspomniano wcze
    ś
    niej; wskazuje on natomiast, i
    Ŝ
    metafizyka
    ma charakter samowiedzy, tj.
    Ŝ
    e jest teori
    ą
    rzeczywisto
    ś
    ci ujmowanej „od wewn
    ą
    trz”].
    Tej te
    Ŝ
    sprawie po
    ś
    wi
    ę
    c
    ę
    najwi
    ę
    cej uwagi, nie chodzi bowiem bynajmniej o
    fakty historyczne – o to, co pod t
    ą
    nazw
    ą
    uprawiano w dziejach filozofii – lecz o
    zrekonstruowanie i uchwycenie pewnej apriorycznie daj
    ą
    cej si
    ę
    okre
    ś
    li
    ć
    struktury
    my
    ś
    lowej, zdeterminowanej przez najambitniejsze zadanie, jakie w ogóle mo
    Ŝ
    na postawi
    ć
    przed filozofi
    ą
    , a które mo
    Ŝ
    na zamkn
    ąć
    w trzech słowach:
    Fundamentalna
    Teoria
    Wszystkiego
    . „Fundamentalna”, a wi
    ę
    c rzeczowo ostateczna, si
    ę
    gaj
    ą
    ca do
    ź
    ródeł – tego co
    „pierwsze”. „Teoria”, a wi
    ę
    c wytwór dyskursywnej, badawczej my
    ś
    li, a nie oderwana od
    faktów spekulacja czy my
    ś
    lenie
    Ŝ
    yczeniowe. „Wszystkiego”, a wi
    ę
    c nie tylko wszelkiej
    przedmiotowo
    ś
    ci, lecz i tego co uprzedmiotowi
    ć
    si
    ę
    nie daje, a co wszelk
    ą
    przedmiotowo
    ść
    logicznie poprzedza i warunkuje – wi
    ę
    cej nawet, co warunkuje sam
    ą
    logik
    ę
    – mianowicie czystej podmiotowo
    ś
    ci.
    Tak wła
    ś
    nie pojmowali zadanie filozofii najwi
    ę
    ksi twórcy nowych
    paradygmatów filozoficznych – Platon, odkrywca aczasowych Form i akauzalnych
    determinacji, całkowicie odmiennych od procesów naturalnego stawania si
    ę
    ; Kant,
    odkrywca autonomicznego, niedost
    ę
    pnego dla empirii podmiotu transcendentalnego, a
    tym samym wła
    ś
    ciwy twórca antypsychologizmu; Husserl, odkrywca dziedzin czystej
    ś
    wiadomo
    ś
    ci i bytu transsubiektywnego oraz twórca niezb
    ę
    dnych po temu technik
    ideacyjnych; Scheler, twórca personalizmu i najdobitniejszy w kulturze europejskiej
    rzecznik autonomii ducha.
    Niestety, zadania tego nie udało im si
    ę
    zrealizowa
    ć
    [w zwi
    ą
    zku z czym
    pozostaje ona jedynie projektem, typem idealnym]. Platon w
    Dialogach
    nie wyszedł w
    zasadzie poza poziom metafor, a o jego niepisanej nauce o pryncypiach wiemy niewiele.
    Kant po przedstawieniu imponuj
    ą
    cych rozmachem
    Krytyk
    , które jednak były jedynie
    przygotowaniem gruntu dla zbudowania systemu metafizycznego, nie zdołał wyj
    ść
    poza
    stadium
    Prolegomen
    . Husserlowi, który po „wył
    ą
    czeniu” naturalnego nastawienia wzbił
    si
    ę
    w kosmos noetyczno-noematycznych struktur sensu, nie udało si
    ę
    usun
    ąć
    klauzuli
    epoche
    i „powróci
    ć
    na ziemi
    ę
    ”; „
    Metafizyka
    ” Schelera wreszcie pozostała – z uwagi na
    przedwczesn
    ą
    jego
    ś
    mier
    ć
    – w zapowiedziach.
    2
    Tak wi
    ę
    c wyzwanie pozostaje wci
    ąŜ
    aktualne, cho
    ć
    nasze czasy w
    ą
    skiej
    specjalizacji – tudzie
    Ŝ
    panosz
    ą
    ca si
    ę
    ideologia postmodernizmu, usiłuj
    ą
    ca da
    ć
    legitymacj
    ę
    filozoficznemu minimalizmowi i bylejako
    ś
    ci – mu nie sprzyjaj
    ą
    .
    A. Umiej
    ę
    tno
    ść
    konceptualizacji
    W filozofii na umiej
    ę
    tno
    ś
    ci warsztatowe – czyli takie, które dotycz
    ą
    pewnych
    zasad i procedur post
    ę
    powania, jakich mo
    Ŝ
    na si
    ę
    nauczy
    ć
    – składaj
    ą
    si
    ę
    trzy główne
    rodzaje umiej
    ę
    tno
    ś
    ci, mianowicie umiej
    ę
    tno
    ść
    konceptualizacji
    ,
    argumentacji
    i
    interpretacji
    . Dzi
    ś
    zajmiemy si
    ę
    pierwsz
    ą
    z nich, pozostałe odkładaj
    ą
    c do innej okazji.
    Nale
    Ŝ
    y jednak od razu wspopmnie
    ć
    ,
    Ŝ
    e konceptualizacja zwi
    ą
    zana jest zarówno z
    eksplikacj
    ą
    , wchodz
    ą
    c
    ą
    w gr
    ę
    w przypadku argumentacji, jak i z analiz
    ą
    poj
    ę
    ciow
    ą
    ,
    zwi
    ą
    zan
    ą
    z kolei z interpretacj
    ą
    .
    Termin „konceptualizacja” pochodzi od
    conceptus
    – „poj
    ę
    cie” [ale conceptio to
    równie
    Ŝ
    pocz
    ę
    cie, sk
    ą
    d wywodzi si
    ę
    termin
    antykoncepcja
    , tj. zapobieganie niechcianemu
    zaj
    ś
    ciu w ci
    ąŜę
    . My oczywi
    ś
    cie przez konceptualizacj
    ę
    nie b
    ę
    dziemy rozumie
    ć
    umiej
    ę
    tno
    ś
    ci zapładniania, lecz tworzenia poj
    ęć
    ]. Umiej
    ę
    tno
    ść
    konceptualizacji zatem to
    w pierwszym rz
    ę
    dzie umiej
    ę
    tno
    ść
    tworzenia i przetwarzania poj
    ęć
    . Ale to tylko jeden,
    wst
    ę
    pny aspekt zagadnienia. Po co bowiem potrzebne s
    ą
    poj
    ę
    cia? Aby formułowa
    ć
    s
    ą
    dy,
    twierdzenia. Mówi
    ą
    c o konceptualizacji mamy wi
    ę
    c na my
    ś
    li przede wszystkim
    umiej
    ę
    tno
    ść
    konceptualizacji problemów, sytuacji itp., czyli u
    Ŝ
    ycia [zastosowania] poj
    ęć
    do uj
    ę
    cia pewnej sytuacji problemowej. Z reguły mo
    Ŝ
    na to zrobi
    ć
    na wiele sposobów,
    gdy
    Ŝ
    sposób konceptualizacji zale
    Ŝ
    y od punktu widzenia, z którego chcemy rozpatrywa
    ć
    jakie
    ś
    zagadnienie. Taki proces fizyczny jak rozchodzenie si
    ę
    ś
    wiatła mo
    Ŝ
    na np.
    pojmowa
    ć
    b
    ą
    d
    ź
    w kategoriach korpuskularnych [fotony], b
    ą
    d
    ź
    w kategoriach ruchu
    falowego, b
    ą
    d
    ź
    w kategoriach pól.
    Cz
    ę
    sto kiedy wydaje si
    ę
    nam,
    Ŝ
    e mamy do czynienia z odmienno
    ś
    ci
    ą
    stanowisk
    w jakiej
    ś
    sprawie, jest ona pozorna, dotyczy bowiem wła
    ś
    nie sposobu konceptualizacji, a
    nie niezgodno
    ś
    ci twierdze
    ń
    rzeczowych. Z tak
    ą
    pozorn
    ą
    odmienno
    ś
    ci
    ą
    stanowisk mamy
    np. do czynienia w przypadku
    reizmu
    ,
    atrybutywizmu
    ,
    ewentyzmu
    ,
    procesualizmu
    itp.,
    polemizuj
    ą
    cych ze sob
    ą
    w kwestii tego, czy podstawowym składnikiem rzeczywisto
    ś
    ci s
    ą
    rzeczy, własno
    ś
    ci, zdarzenia czy procesy.
    Odmienno
    ść
    stanowisk jest te
    Ŝ
    cz
    ę
    sto pozorna z uwagi na odmienn
    ą
    kwalifikacj
    ę
    [ocen
    ę
    ]
    tego samego
    [typu: czy szklanka jest w połowie pełna, czy w
    połowie pusta?]. We
    ź
    my np. spór o to, czy zdarzenia w
    ś
    wiecie podlegaj
    ą
    jakim
    ś
    prawidłowo
    ś
    ciom/prawom.
    Ś
    cieraj
    ą
    si
    ę
    tu z sob
    ą
    dwa stanowiska –
    determinizm
    i
    indeterminizm
    . Determinista twierdzi,
    Ŝ
    e nic nie dzieje si
    ę
    bez powodu [zasada racji
    dostatecznej], nadto za
    ś
    ,
    Ŝ
    e wszystkie byty podlegaj
    ą
    jakim
    ś
    prawidłowo
    ś
    ciom.
    Indeterminista temu przeczy [tj. „nie wszystkie” podlegaj
    ą
    , a nie „
    Ŝ
    adne” nie podlegaj
    ą
    ].
    Mo
    Ŝ
    e to oczywi
    ś
    cie by
    ć
    spór rzeczowy. Nie zawsze tak jednak jest. Znana jest np.
    kontrowersja o charakter zachowania si
    ę
    obiektów badanych przez mechanik
    ę
    kwantow
    ą
    . Przy tzw. interpretacji kopenhaskiej przyjmuje si
    ę
    ,
    Ŝ
    e nie sposób dokładnie i
    ś
    ci
    ś
    le przewidzie
    ć
    zachowania poszczególnych cz
    ą
    stek, mo
    Ŝ
    na mówi
    ć
    tylko o mniejszym
    3
    lub wi
    ę
    kszym
    prawdopodobie
    ń
    stwie
    ,
    Ŝ
    e co
    ś
    si
    ę
    stanie [funkcja falowa cz
    ą
    stki
    interpretowana jest jako tzw. amplituda prawdopodobie
    ń
    stwa]. Według zwolenników tej
    interpretacji
    ś
    wiat subatomowy jest w zwi
    ą
    zku z tym indeterministyczny, a
    prawidłowo
    ś
    ci obserwowane na poziomie makroskopowym maj
    ą
    charakter jedynie
    ś
    rednich statystycznych. [Przykład: rozpad promieniotwórczy: nie potrafimy przewidzie
    ć
    ,
    który atom w danym momencie si
    ę
    rozpadnie; niemniej dla ka
    Ŝ
    dego pierwiastka
    promieniotwórczego jest okre
    ś
    lony tzw. czas połowicznego rozpadu, w którym połowa
    ilo
    ś
    ci atomów ulegnie rozpadowi].
    Ale przecie
    Ŝ
    – argumentuj
    ą
    zwolennicy determinizmu – cz
    ą
    stki subatomowe
    podlegaj
    ą
    ś
    cisłym prawom mechaniki kwantowej, np.
    ś
    ci
    ś
    le spełniaj
    ą
    równanie falowe
    Schrodingera, zasad
    ę
    Heisenberga, zasad
    ę
    wykluczania Pauliego i wiele innych. Nadto,
    oponenci interpretacji kopenhaskiej – na czele z Einsteinem [„Bóg nie gra w ko
    ś
    ci”] –
    utrzymuj
    ą
    ,
    Ŝ
    e teoria kwantów jest teori
    ą
    prowizoryczn
    ą
    [niewystarczaj
    ą
    co
    fundamentaln
    ą
    , powierzchown
    ą
    ],
    Ŝ
    e by
    ć
    mo
    Ŝ
    e istniej
    ą
    jakie
    ś
    ukryte parametry czy
    oddziaływania, których dzi
    ś
    nie znamy, a których znajomo
    ść
    pozwoliłaby na
    ś
    cisłe
    przewidywania, jak to np. miało miejsce w przypadku pozornie chaotycznych ruchów
    Browna, dla których znaleziono przyczynowe wyja
    ś
    nienia i
    ś
    cisłe prawa na poziomie
    mikro.
    Inny przypadek tego rodzaju, to powstała niedawno teoria deterministycznego
    chaosu. [Jak wida
    ć
    , chaos nie wyklucza si
    ę
    z determinizmem, tj. z pewnymi gł
    ę
    biej
    ukrytymi prawidłowo
    ś
    ciami]. Nie wiadomo wi
    ę
    c jak odró
    Ŝ
    ni
    ć
    ewentualny rzeczywisty
    indeterminizm cechuj
    ą
    cy natur
    ę
    rzeczy, od indeterminizmu pozornego, zwi
    ą
    zanego z
    nasz
    ą
    niewiedz
    ą
    .
    *
    Aby wiedzie
    ć
    jak dokonywa
    ć
    konceptualizacji musimy wiedzie
    ć
    , co to w ogóle
    jest poj
    ę
    cie. Otó
    Ŝ
    nale
    Ŝ
    y odró
    Ŝ
    ni
    ć
    dwa konteksty czy sensy, w których mówi si
    ę
    o
    poj
    ę
    ciach – komunikacyjny i poznawczy. W sensie komunikacyjnym [nazywanym te
    Ŝ
    cz
    ę
    sto
    logicznym
    ] poj
    ę
    ciem jest
    znaczenie nazwy generalnej
    – tj. takiej, która nie jest
    imieniem własnym, bo one nie maj
    ą
    znaczenia – czyli przekład jakiego
    ś
    terminu
    traktowanego jako nieznany, na słowa ju
    Ŝ
    znane. Tak rozumiana konceptualizacja to
    umiej
    ę
    tno
    ść
    definiowania
    , czyli zast
    ę
    powania słów o nieznanym znaczeniu przez słowa
    których znaczenie znamy. O definiowaniu jeszcze troch
    ę

    ź
    niej porozmawiamy. Tu
    jedynie trzy z tym zwi
    ą
    zane uwagi.
    Po pierwsze, poj
    ę
    cie czego
    ś
    niekoniecznie wymaga werbalizacji, tj. wyra
    Ŝ
    enia
    w jakim
    ś
    j
    ę
    zyku. [Potr
    ą
    camy tu o jeden z fundamentalnych sporów filozoficznych,
    mianowicie czy my
    ś
    lenie wymaga j
    ę
    zyka – czy słu
    Ŝ
    y on jedynie do wyra
    Ŝ
    ania i
    komunikowania my
    ś
    li, czy te
    Ŝ
    jest niezb
    ę
    dny w samym my
    ś
    leniu].
    Z drugiej strony, traktuj
    ą
    c poj
    ę
    cie jako znaczenie nazwy niejako odwraca si
    ę
    kota ogonem, czy te
    Ŝ
    wóz stawia si
    ę
    przed koniem; chodzi wszak o poj
    ę
    cie
    czego
    ś
    , a nie
    o to jak rozumiemy jak
    ąś
    nazw
    ę
    . Słowa to tylko pewne skróty my
    ś
    lowe. Np. zamiast
    „najmniejsza niepodzielna cz
    ą
    stka materii” mo
    Ŝ
    emy powiedzie
    ć
    atom
    . Naturalna kolej
    rzeczy jest taka,
    Ŝ
    e znaczenie słowa jest wcze
    ś
    niejsze od tego słowa.
    4
    Po trzecie, zast
    ą
    pienie słowa innymi słowami – bo na tym wszak polega z
    reguły definiowanie – nie załatwia sprawy; aby mie
    ć
    poj
    ę
    cie czego
    ś
    , trzeba rozumie
    ć
    , tj.
    wyj
    ść
    poza j
    ę
    zyk, który jest czym
    ś
    umownym, konwencjonalnym i jako taki nie zawiera
    w sobie
    Ŝ
    adnej informacji. W przeciwnym razie mamy do czynienia z pustosłowiem
    [zdarza si
    ę
    to cz
    ę
    sto na egzaminach, kiedy student co
    ś
    wyklepał na pami
    ęć
    , ale tego nie
    rozumie].
    W ten sposób przechodzimy do drugiego ze wspomnianych sensów poj
    ę
    cia.
    W sensie kognitywnym [poznawczym] poj
    ę
    ciem jest pewna tre
    ść
    my
    ś
    lowa
    [=nadzmysłowa], b
    ę
    d
    ą
    ca niesymbolicznym [nieumownym]
    przedstawieniem czego
    ś
    ogólnego
    – przedmiotu pewnego rodzaju (np. pole magnetyczne, gen, warto
    ść
    ), zjawiska
    (np. magnetyzm, dziedziczno
    ść
    , wolna wola) b
    ą
    d
    ź
    stanu rzeczy (np. sprawiedliwo
    ść
    ,
    sposób istnienia). [W odniesieniu do konkretów nie mówi si
    ę
    o poj
    ę
    ciach, lecz opisach, z
    tym,
    Ŝ
    e ka
    Ŝ
    dy opis musi u
    Ŝ
    ywa
    ć
    poj
    ęć
    ogólnych, np. zalicza
    ć
    go do pewnej kategorii czy
    do pewnego rodzaju]. Taki ogólny stan rzeczy jest pewnym abstraktem, dla którego
    scharakteryzowania nie wystarczaj
    ą
    terminy
    obserwacyjne
    [np. „masa”, „ci
    ęŜ
    ar”];
    musimy w tym celu u
    Ŝ
    y
    ć
    terminów nieobserwacyjnych, czyli teoretycznych [np. „pole
    grawitacyjne”].
    Poniewa
    Ŝ
    wykład sił
    ą
    rzeczy jest procesem komunikacyjnym i odbywa si
    ę
    w
    medium j
    ę
    zyka, b
    ę
    d
    ę
    mówił o j
    ę
    zykowym wyrazie poj
    ęć
    ; pami
    ę
    ta
    ć
    jednak nale
    Ŝ
    y,
    Ŝ
    e aby
    uchwyci
    ć
    poj
    ę
    cie czego
    ś
    trzeba poza j
    ę
    zyk wyj
    ść
    .
    Znaczenie terminu mo
    Ŝ
    e b
    ą
    d
    ź
    jedynie dostarcza
    ć
    charakterystyki pozwalaj
    ą
    cej
    co
    ś
    zidentyfikowa
    ć
    , b
    ą
    d
    ź
    ujmowa
    ć
    istot
    ę
    czego
    ś
    . Człowieka mo
    Ŝ
    na np. zidentyfikowa
    ć

    tj. odró
    Ŝ
    ni
    ć
    od innych istot
    Ŝ
    ywych – za pomoc
    ą
    formuły „zwierz
    ę
    dwuno
    Ŝ
    ne
    nieopierzone”; wystarcza ona, aby człowieka odró
    Ŝ
    ni
    ć
    od ptaka [opierzone] czy małpy
    [chodz
    ą
    na czterech ko
    ń
    czynach]; zgodzicie si
    ę
    chyba jednak,
    Ŝ
    e nie to stanowi o istocie
    człowieka, tj. o człowiecze
    ń
    stwie. [Tutaj lepsz
    ą
    byłaby np. charakterystyka mówi
    ą
    ca,
    Ŝ
    e
    człowiek to istota my
    ś
    l
    ą
    ca, działaj
    ą
    ca celowo na podstawie rozumienia i uznawanej
    hierarchii warto
    ś
    ci]. Podobnie, mo
    Ŝ
    emy si
    ę
    zadowoli
    ć
    okre
    ś
    leniem liczb naturalnych o
    charakterze pewnej wyliczanki: s
    ą
    to liczby nale
    Ŝą
    ce do ci
    ą
    gu 1,2,3,... powstaj
    ą
    cego
    przez dodanie jedno
    ś
    ci do poprzedniej liczby. Ale to nic nie mówi o tym,
    czym
    jest liczba
    naturalna.
    Poj
    ę
    cie nie mo
    Ŝ
    e zawiera
    ć
    zbyt du
    Ŝ
    o tre
    ś
    ci, winno by
    ć
    zwi
    ę
    złe a mimo to
    trafia
    ć
    w sedno. Znaczy to,
    Ŝ
    e od pewnych wła
    ś
    ciwo
    ś
    ci – tych uznanych za nieistotne –
    poj
    ę
    cie winno abstrahowa
    ć
    , a inne w miar
    ę
    mo
    Ŝ
    no
    ś
    ci sprowadzi
    ć
    do „wspólnego
    mianownika”, tj potraktowa
    ć
    jako przypadki szczególne czego
    ś
    bardziej ogólnego. [W
    przypadku poj
    ę
    cia człowieka mo
    Ŝ
    na to osi
    ą
    gn
    ąć
    stwierdzaj
    ą
    c,
    Ŝ
    e człowiek to istota
    racjonalna, niejako przenosz
    ą
    c cz
    ęść
    znacze
    ń
    wi
    ą
    zanych z terminem
    człowiek
    do pola
    znaczeniowego terminu
    racjonalno
    ść
    ]. W procesie urabiania poj
    ęć
    wykorzystujemy jak
    wida
    ć
    operacje
    abstrahowania
    i
    uogólniania
    . B
    ę
    d
    ę
    jeszcze o nich mówił.
    A sk
    ą
    d mamy wiedzie
    ć
    , co jest a co nie jest istotne? Musimy w tym celu
    dysponowa
    ć
    jak
    ąś
    wiedz
    ą
    . Zatem z jednej strony poj
    ę
    cia s
    ą
    potrzebne aby uzyskiwa
    ć
    5
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl
  • Designed by Finerdesign.com