taylor-oblicza religii dzis, filozofia
[ Pobierz całość w formacie PDF ] //-->OBLICZAR iDPrzekładAdam LipszycTłumaczenie przejrzałŁukasz TischnerM 3IIkZISIAJWydawnictwo Znak2002Wykład2„ P o d w ó jn ie n a r o d z e n i”C h cia łb y m tera z z ająć się sam ym sednem rozważań Jam esa,k tó reg o d o p a tru ję się w o p isie k o n d y cji ludzi „podw ójnie narodzonych” . Ic h p rzeciw ień stw o , „raz narodzeni”, to ludzie zdro-w om yślni*. M a ją o n i p o cz u cie , że św iat jest bez zarzutu i/lub żesiedzą p o p raw icy Pana. Po przytoczeniu licznych przypadków J a m es k o m e n tu je : „U pisarzy ty ch rozpoznajem y usposobienie ustrojo w o p rz ech y lo n e w stro n ę w eso ło ści i zupełnie niezdolne do zatrz y m y w a n ia s ię , ja k t o c z y n ią u sp o so b ie n ia p rzeciw n e, nadm rocznym i w yg ląd am i w szechśw iata” (7 9 ).W o d ró ż n ie n iu o d ta k ic h ludzi istn ieją też „ch o re dusze”,k tó re n ie o d m ie n n ie d o strz e g a ją w św iecie b ó l, stratę, zło i cierp ien ie . R o z w a ż a n ia te p rz e n ik a oczyw iście typow a dla Jam esairo n ia i s k ło n n o ś ć d o ż a rtu . G d y k to ś d ok on u je pew nego ro zró ż n ie n ia , p o słu g u ją c się przy tym k on trastow y m i etykietkam i,tak im i ja k „ z d ro w y ” i „ c h o ry ” , m og łob y się w ydaw ać oczyw iste,że fa w o ry z u je p ierw sz ą g ru p ę. W rzeczyw istości jed n ak Jam essto i p o te j d ru g iej stro n ie i u to żsam ia się z ludźm i „chorym i”.N ie ch o d z i ty lk o o t o , że - c h o ć o czy w iście n ie m ów i tego w prost- zalicza sa m eg o sieb ie d o te j klasy. (B ad an ia wykazały, że jedenW oryginalehealthy-m inded.TłumaczDoświadczeńspolszcza to zapomocy słowa „zdrowomyślni”.30______________OmiOA REUGIl D ISIAZ Jz przytaczanych przez niego p rzy k ład ó w g łę b o k ie ; m e ta fijy Jnej d epresji, przypisywanej pew nem u .F r a n c u z o w i" , je s t w ^cie opisem jego własnego d ośw iad czenia). C h o d z i też o t0, ^w jego przekonaniu, .c h o ry c h " c e c h u je w ięk sz a g łę b ia i p n ^ .kliw ość spojrzenia.Gdy postanawia przejść od opisuludzi zdrow om yślnychdozadania .m o że nieco niemiłego i w ysłuchać, c o też dusza chora( .. .) powie nam o tajemnicach swego w ięzien ia, o sw ojejs ia t.gółnej formie świadomości" , obw ieszcza:■Odwracamy się więcstanowczo od ludzi „raz narodzonych*,odich jasnego niebaiewangeliioptymistycznej. I nic będziemywołaćwbrew wszystkim oczywistościom:„Niech żyje wszechświat!Bóg jenw niebie i wszystko w porządkunaziem i?" -jenozzsu n ow im yuęnad tym , czy tez litość, cierpienie,strach i poczucie ludzkiejbezsilności nie umożliwi* głębszego wejrzeniai nic dostarcza lepszegoklucza d o przeniknięcia znaczenia naszegopołożenia (1 2 5 -1 2 6 ).C o takiego widzą „chore dusze", czego nie dostrzegają ich zdrowi kuzyni? Najkrócej rzecz ujmując, ludzie ci d ostrzegają otchłań,nad którą stąpamy. Jeśli jednak prześledzimy rozw ażania Jamesana ten tem at, możemy, jak sądzę, wyróżnić trzy p o stacie, |akicm oże przybrać ta świadomość.Pierwszą z nich można określić mianem religijnej m elancholii.„Świat wydaje im się teraz odległy, dziwny i groźn y" ( 1 4 1 ) . Rze-czy sprawiają wrażenie nierzeczywistych, odległych, tak jak b yP*"trzyło się na nie przez mgłę. Innymi słowy, można by tu mówićo utracie sensu. Opisując doświadczenie Tołstoja, Ja m e s m ów i, iżw jeg o przypadku .usunięto na pewien czas poczucie, żc życie posiada w ogóle jakie bądź znaczenie" (140).Drugą form ę, którą James również określa mianem m elanch o lii, charakteryzuje lęk. Przedmiotem intencjonalnym jest tu ju*n ie ryle świat jako coś pozbawionego sensu, ile raczej - ja k o cośz lfg o . W m iarę zaś jak przechodzimy do form bardziej skrajnych*człow iekow i zaczyna zagrażać „rozpacz bezwzględna i zupełna " iW Y K Ł A li 2 : „P O D W & P U E NAMOOZEN T31cały świat obw ijający się w okół ch o reg o całunem przem ożnegostrachu, nie zostaw iając m u an i d ro gi w yjścia, an i żadnej nadzieina przyszłość. N ie jest to pojęcie zła lub intelektualne odczuwaniego, lecz raczej jakieś oh yd n e, krew w żyłach ścinające i bicie sercawstrzymujące odczu cie jego bliskiej obecności ( ...) . I o to dotykamy rzeczyw istego jądra zagadnienia religijnego: >Na p o m o c! nap om oc!*"Je st to skądinąd ta form a m elancholii, k tórej dośw iadczył Ja*mesowski .F ra n cu z ” (1 4 8 — 4 9 ).1Trzecia p ostać otch łan i to gw ałtow ne poczucie osobistej grzesz*ności. Jam es m ów i tutaj n a przykład o ludziach, którzy reagują natradycyjne protestanckie kazania wzyw ające d o odrodzenia i mająstraszliwe p oczu cie własnej grzeszności, czy naw et są przez niesparaliżowani - by później d ać się, być m oże, ponieść uczuciu, żesą ocaleni.Jam es raz jeszcze pisze w rym miejscu o wyższości ludzi o .c h o rych um ysłach". Codzienne życie obfituje w zjawiska, na którem elancholia (drugiego rodzaju, jako lęk przed złem ) jest reakcjąw łaściw ą: rzeźnia, śm ierć.Krokodyle,grzechotnikii wężedusiciele są dzisiaj równie pełneżycia, jak mysami; każda minuta powolnie ciągnącego się dnia wypełniona jest ich odrażającym istnieniem; i wszędzie, gdzie tylko telubinne dzikie zwierzęta chwytają swą żywą zdobycz, tam naturalnie powstaje ten sam strach śmiertelny, którego doznają melancholi-cyZ a najpełniejsze więc religie uznamy te, w których pierwiastkipesymistyczne najlepiej zostały rozwinięte. Najbardziej znane są tubuddyzm i chrystianizm[christianity].Są to w samym założeniu swoim religie wyzwolenia’ : człowiek musi umrzeć dla żyda złudnego,zanim będzie mógł narodzić się dla prawdziwego (152).HO tU C IA U L K U DOSIĄ/Ci, którzy przeżylic o i takiegoiznajdująsię Juj po,stronie, to właśnie .podwójnie narodzeni”. T ak ja k d ośw iad ^nie religijne jest bardziej autentyczną p ostacią religii, tak też towłaśnie doświadczenie jest w głębszym i prawdziwszym sen»jedoświadczeniem religijnym. Leży więc o n o w sam ym sercu w a.|ściwie pojętej religii. Jest to doświadczenie o calen ia. Przynosiono .stan pewności", stan zbawienia, p oczu cie sensu i ostatecz-ny triumf dobra. Jego owocem jest „utrata zła*, poczucie, żewszystko wokół mnie ułożyło się ostatecznie d o b rze; płynie z tegopokój, harmonia i ch ę ć ż y cia , choćby stosunki zewnętrzne po-zostały bez zmiany” (227, podkreślenie Ja m e sa ). Św iat wydajesię piękny i bardziej rzeczywisty, w odróżnieniu od „strasznegoi obcego wyglądu świata" (227), jakiego dośw iadczam y w staniemelancholii. Odczuwamy też większą siłę; zaham ow ania i podziały, które nas wcześniej powstrzymywały, u latn iają się, gdyosiągamy stan, który James określa mianem „św iątobliw ości"(248). Daje nam on poczucie łączności z rozleglejszym życiemi potężniejszą mocą, wielkie uniesienie i w ielką w o ln o ść, „odczuwane w miarę znikania zacieśniających się g ran ic samolub- istwa", „przesunięcie ośrodka wzruszeniowego ku uczuciom miłości i zgody" (249-250).Dla Jamesa jest to samo jądro religii, ponieważ doświadczenieto odpowiada na nasze najbardziej gwałtowne potrzeby duchowe,które wyznaczane są przez owe trzy wielkie negatywne doświadczenia melancholii, zła i poczucia osobistego grzechu. Trw ała wartość książki Jamesa bierze się po części stąd, z* rozpozna) o n owetrzy typy duchowego niepokoju, które do dziś nic przestają nasnawiedzać.Trzeci z nich, poczucie osobistej grzeszności, jest b y ć możemniej powszechny wśród czytelników Jamesa. Zazwyczaj należąoni do klas wykształconych o weproporqcmalnie dużym odsetkuniewierzących, ale jeśli juz wierzą, zwykle nie identyfikują się z ty-W otygM* A " *«■»mi*****
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmement.xlx.pl
|