van Wormer Laura - Tylko na lato, !!! 2. Do czytania, !!!. !.Kryminał i sensacja

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • myleskennedy.pev.pl
  • Podobne

     

    van Wormer Laura - Tylko na lato, !!! 2. Do czytania, !!!. !.Kryminał i sensacja

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    Van Wormer Laura
    Tylko na lato
    To błąd - wiedzieć za dużo...
    Niezwykłe losy Mary Liz Scott, która w wieku lat trzydziestu dwóch rzuca intratny zawód
    inwestora bankowego, by zadowolić się skromną rentą.
    Dlaczego to robi? Czy widziała zbyt wiele?
    Co sprawia, że trafia do eleganckiego kurortu East Hampton i przyjmuje ostatnie zlecenie -
    tylko na lato?
    Kim naprawdę był dla niej tragicznie zmarły producent filmowy Alfred Hoffman i
    dlaczego zginął?
    Czy kolejne morderstwo ma związek ze sprawą Hoffmana i czy morderca wie, jak wielu
    rzeczy domyśla się Mary?
    I wreszcie - czy znajdzie się ktoś, kto zdoła jej pomóc?
    PROLOG
    - Jesteś smutna? Tylko tyle? - wykrzyknęła Sheila do sekretarki działu. - Powinnaś być raczej
    wściekła! Nauczyliśmy Mary Liz wszystkiego, a ona awansuje, po czym odchodzi!
    Przyjęcie pracownicze, odbywające się na najwyższym piętrze wieżowca, ponad dachami Chicago,
    znalazło się w martwym punkcie. Wspólnicy, handlowcy, analitycy, akwizytorzy, urzędnicy i
    sekretarki odwrócili się, patrząc na nią z napięciem.
    - Tak, Mary Liz odchodzi od nas nieodwołalnie - potwierdziła Sheila.
    Sheila, przeszło pięćdziesięcioletnia wspólniczka „Reston, Kellaher" związana była z firmą od
    trzydziestu czterech lat. Uważała, że dzisiejsze młode bizneswoman są niewiele warte i tylko Mary
    Liz stanowiła wyjątek w jej ocenie. Jednakże w chwili, gdy Mary Liz złożyła rezygnaq'ę, straciła w
    oczach Sheili wszystko.
    Harold, „starszy" wspólnik - mający zaledwie trzydzieści pięć lat - odchrząknął i przejął inicjatywę.
    - Myślę, że to równie dobra chwila, jak każda inna, żeby wznieść toast - powiedział, a wokół rozległ
    się szmer zachęty.
    Mary Liz zauważyła wróża, siedzącego w kącie pokoju i obserwującego ją uważnie. Ktoś wpadł na
    genialny pomysł zafundowania jej na odchodne horoskopu.
    6
    - Mary Liz Scott pracowała dla nas przez ponad dziesięć lat - zaczął mówić Harold. - Przeszła
    szkolenie, pracowała w różnych działach, a następnie została zatrudniona w dziale badań jako
    młodszy analityk. Pracując w dzień, wieczorami uczyła się na Uniwersytecie w Chicago, gdzie
    uzyskała stopień magistra. - Uśmiechnął się. - W przeciwieństwie do karcących słów, które
    usłyszeliście przed chwilą - rzucił Sheili znaczące spojrzenie - to ona wiele nas nauczyła. Dzięki niej
    zyski „Reston Kellaher" znacznie się zwiększyły w ciągu ostatnich ośmiu lat. Chciałbym jej więc
    serdecznie za to podziękować.
    Rozległy się ciche głosy aprobaty.
    - Prawdę mówiąc, tylko w tym kwartale dzięki Mary Liz nasza firma zyskała osiemnaście milionów
    dolarów!
    - To moja premia dla ciebie, Haroldzie - powiedziała Mary Liz znad plastykowego kubeczka z
    szampanem, a wówczas wszyscy się roześmieli.
    - Ponieważ nikt się nie cieszy z jej odejścia - mówił dalej Harold z uśmiechem - nikt też nie może
    powiedzieć, że będzie kiedykolwiek żałował, iż była częścią naszej rodziny...
    - Ale tylko dlatego, że Mary Liz nie przechodzi do konkurencyjnej firmy - zawołał Roger. - Gdyby nie
    odchodziła w ogóle z biznesu, spróbowalibyśmy ją zabić.
    Wszyscy znów wybuchnęli śmiechem. Ale była to prawda. Odejście w wieku trzydziestu dwóch lat z
    bankowości inwestycyjnej było dziwaczne, lecz wybaczalne; przejście do innej firmy skazywało
    delikwenta na wieczną nieprzyjaźń dawnych kolegów.
    - Nadal twierdzę, że jesteś stuknięta, Mary Liz - zawołał akwizytor. - Każ sobie zapłacić za wszystko,
    co tutaj przeszłaś.
    7
    - Nie odchodzi przecież stąd bez grosza - parsknęła Sheila.
    - Jeśli Mary Liz pragnie trochę normalnego życia - powiedziała sekretarka, która wciąż miała smutną
    minę - to nie rozumiem, czemu wszyscy są tacy przygnębieni. Pan Tra-plinger zrobił to samo.
    - Pan Traplinger miał czterdzieści sześć lat, żonę, dzieci i ubiegał się o stanowisko burmistrza w
    swoim mieście - wyjaśniła Sheila. - A Mary Liz nie ma żadnych obowiązków ani planów na
    przyszłość.
    - Żadnych planów, o których miałabym ochotę mówić
    - poprawiła ją nieśmiało Mary Liz. Jednakże Sheila miała w gruncie rzeczy rację - Mary Liz naprawdę
    nie wiedziała, co chce robić, poza jednym - uciec stąd, gdzie pieprz rośnie.
    Przez te dziesięć lat rzeczywiście zgromadziła sporo pieniędzy i zrobiła karierę, zapłaciła jednak za to
    wysoką cenę
    - poza pracą nie miała praktycznie żadnych wspomnień, rozpadły się jej dwa związki - jeden długi,
    jeden krótki. Zaangażowała się w nie zresztą, zdając sobie od początku sprawę, że nie są to właściwi
    mężczyźni. Poznała ich właśnie w pracy, ale gdzie indziej mogła poznać? Przez dziesięć lat nie miała
    czasu na życie towarzyskie.
    - Ja również chciałbym wznieść toast! - zawołał Roger, ku wyraźnemu niezadowoleniu Harolda, który
    nie lubił, kiedy odbierano mu głos. - Chcę wypić za zdrowie kobiety, z którą przyjaźnię się od
    dziesięciu lat - mówił Roger, wznosząc wysoko kieliszek. - Mary Liz jest jedną z najpiękniejszych
    kobiet, jakie kiedykolwiek spotkałem i...
    - I tak się z tobą nie prześpi - zażartował specjalista giełdowy, wywołując ogólny śmiech. Zadurzenie
    Rogera w Mary Liz od lat było tajemnicą poliszynela.
    - Zamknij dziób - burknął Roger. - Na czym to ja sta-
    8
    nąłem? Ach, tak. Chcę wypić za zdrowie Mary Liz, która jest nie tylko geniuszem...
    - Bez przesady - zaprotestowała Sheila, jeszcze raz wywołując zbiorową wesołość.
    - .. .ale również jedną z najmilszych, najbardziej uprzejmych i godnych zaufania osób, z jakimi się
    zetknąłem.
    - I tak się z tobą nie prześpi! - powtórzył giełdowiec.
    - Pragnę również powiedzieć - mówił dalej Roger, nie zważając na zaczepki - że Mary Liz Scott ma
    wspaniałą intuicję, jeśli idzie o działalność bankową w dziedzinie inwestowania w papiery
    wartościowe.
    Mężczyźni powitali to oświadczenie pomrukiem uznania, kobiety jęknęły lub nie odezwały się w
    ogóle, nie czując się swobodnie na tym terenie.
    - Wszystkiego najlepszego, Mary Liz! - zakończył Roger, odwracając się, by spojrzeć na bohaterkę
    swej laudacji - Życzę ci, żeby twoje nowe życie było pełne radości. I żebyś nie zapomniała o swoich
    przyjaciołach w „Reston, Kellaher", którzy zawsze będą cię kochali i tęsknili za tobą!
    Szczere uczucie w jego głosie wzruszyło wszystkich. Wokół rozległy się szepty: „Brawo, brawo!",
    Mary Liz zaś poczuła dziwne ściskanie w gardle.
    - Panno Scott - zawołała od drzwi recepcjonistka - przepraszam, że przeszkadzam, ale Hanna przyszła
    się z panią zobaczyć.
    - Hanna?-spytał Roger.-A któż to jest Hanna?
    - Sprzątaczka - odpowiedziała recepcjonistka.
    - Przyjaźnisz się ze sprzątaczką, Mary Liz? - zdziwiła się Sheila.
    - Prawdę mówiąc, tak - odparła Mary Liz, wychodząc z sali konferencyjnej do recepcji.
    Z początku nie poznała Hanny, która stała tuż za drzwiami
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl
  • Designed by Finerdesign.com