w dialogu iii full, ebooki6

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lilyth.htw.pl
  • Podobne

     

    w dialogu iii full, ebooki6

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    18.
    Pustynia, równina
    139
    19.
    Adolfo Bioy Casares
    147
    20. Polityka i kultura
    155
    21.
    Bernard Shaw
    165
    22. Krytyka filmowa
    171
    23. Kolejna rozmowa o Groussacu
    179
    24. Humanistyka w niebezpieczestwie
    187
    25. W.B. Yeats (I)
    195
    26. W.B. Yeats (II)
    201
    27. Literacki myliciel
    209
    28. Czas
    217
    4
    1
    ROZMOWA WSTPNA 9.03.1984
    Osvaldo Ferrari:
    A wic rozpoczynamy ten cykl rozmów ra-
    diowych, panie Borges, i najpierw chciabym pana zapyta o to,
    jak pan si czuje, pan, który wyksztaci si i który zawsze wyra-
    a si w ciszy liter, a wic jak czuje si pan, wyraajc si, czy te
    komunikujc si, za porednictwem radia?
    Jorge Luis Borges
    : Jestem troch zdenerwowany. Ale prze-
    cie rozmawia si przez cae ycie i teraz wanie rozmawiamy, pan
    i ja. Pisarstwo jest czym sporadycznym, a dialog czym cigym,
    prawda?
    — Tak, ale wydawaoby si, e dla pisarza dialog jest form
    naturaln...

    Tak, myl, e tak, poza tym tak rozumia to Platon, który
    dialog wynalaz, prawda?
    — Oczywicie, ale w odrónieniu od, na przykad, muzyków
    i malarzy...
    — No tak, oni maj inne rodki ekspresji, oczywicie, ale ja pod
    tym wzgldem musz ograniczy si... do sowa. A w gruncie rzeczy
    sowo pisane nie róni si tak bardzo od sowa mówionego.
    — Prosz zwróci uwag na to, e obecnie, kiedy mówi si lub
    myli o transmisji dwiku lub obrazu jako o formie komunikacji,
    intuicyjnie wyczuwa si obecno suchacza, tak jak pan, piszc,
    przewiduje obecno czytelnika...
    — Ach, nie wiem, kiedy ja pisz, to jest to dla mnie rodzaj... ro-
    dzaj wytchnienia... Lubi pisa. Tak, to nie oznacza, e wierz
    w warto tego, co napisaem, tylko w przyjemno pisania. To zna-
    czy, e gdybym by Robinsonem Crusoe, to myl, e ja na mojej
    wyspie bym pisa.
    — Rozumiem.

    Nie mylc o czytelnikach.
    — Nie mylc o czytelnikach.

    Tak, ja nigdy nie myl o czytelniku, z wyjtkiem tego, e sta-
    ram si pisa w sposób zrozumiay, to jest zwyka uprzejmo, na-
    wet jeeli odnosi si do osób cakowicie zmylonych lub nieobec-
    nych. Nie sdz, eby brak jasnoci by czym wartociowym.
    — I uwaa pan, e gdy nie myli si o komunikacji, nagle ta
    komunikacja, o której tyle si mówi, moe zaistnie?

    Nie, ja nie myl o komunikacji. Poza tym kiedy co pisz, to
    dlatego, e co otrzymaem. To oznacza, e wierz, skromnie mó-
    wic, w inspiracj. A wic uwaam, e wszyscy pisarze s kopista-
    mi. Nie wiadomo czego ani kogo. Moemy myle, jak Hebrajczycy,
    o
    ruah
    1
    , o duchu, albo o muzie, jak myleli Grecy, albo o „wielkiej
    pamici”, w któr wierzy irlandzki poeta William Butler Yeats... On
    uwaa, e kady pisarz dziedziczy wspomnienia starszych czon-
    ków rodziny, a wic ludzkoci; mamy przecie dwoje rodziców, czwo-
    ro dziadków i tak dalej, to si nastpnie geometrycznie pomnaa.
    Uwaa, e pisarz moe nie mie wielu dowiadcze osobistych, ale
    1
    Hebr.
    ruah
    — wiatr, duch —
    przyp. tum
    .
    8
    e moe polega na tej rozlegej przeszoci... Nazywa j „wielk
    pamici”. Moemy j take nazwa „podwiadomoci”, ale my-
    l, e „wielka pami” brzmi adniej, prawda? Takie niewyczerpa-
    ne ródo.
    — Ale tak.

    Ale idea jest taka sama, chodzi o otrzymanie czego, o zapa-
    mitanie czego.
    — Ale pan mówi wanie o czym, o czym wspomina si coraz
    mniej. Pamitam, e po otrzymaniu wanej nagrody w Hiszpanii
    powiedzia pan, e jeeli duchowi udao si przekaza co innym
    za pana porednictwem, to pan czuje, e wypenio si pana prze-
    znaczenie.

    Czuj si usprawiedliwiony. Poza tym dla mnie jedynym mo-
    liwym przeznaczeniem jest przeznaczenie literackie. No bo oczywi-
    cie kto, kto tak nieroztropnie ukoczy osiemdziesit cztery lata,
    kto moe ukoczy osiemdziesit pi, kto jest niewidomy — tak,
    wikszo moich rówieników ju nie yje, chocia, jak pan widzi,
    wokó mojej staroci s i modzi ludzie. No wic ja spdzam cz
    czasu samotnie i wtedy zaludniam go projektami. Na przykad dzi-
    siaj rano obudziem si o siódmej, wiedziaem, e zadzwoni do mnie
    o wpó do dziewitej. I pomylaem: „No dobrze, wykorzystajmy
    ten czas”, i zaczem kreli sonet, oczywicie mentalnie, który za
    kilka dni naprawd bdzie sonetem. Teraz jest tylko szkicem. Czyli
    ja spdzam znaczn cz czasu sam i musz ten czas wypeni
    projektami, moglibymy powiedzie — zjawami, chocia to brzmi
    troch przeraajco, robi wraenie, prawda? Bo ja nie czuj si przez
    nie przeladowany, to s mie zjawy.
    — Rozumiem, ale pana wizja muzy, ducha w czasach, kiedy
    wydaje si, e przepada ju wizja ducha stojcego na czele ruchu
    artystycznego czy literackiego...
    9
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl
  • Designed by Finerdesign.com